Znane dobrze odniesienia biblijne, jak choćby „nie zawiążesz pyska wołowi młócącemu”, czy inne, w tym uwaga św. Pawła odnośnie do prawa do utrzymania ze strony tych, którym posługiwał, wskazują, iż związek pracy i wynagrodzenia za nią jest całkowicie oczywisty i płynie bardziej z prawa naturalnego, niż z Objawienia. Jednocześnie jednak trzeba zauważyć, iż Słowo Boże mocno podkreśla wymóg spełnienia zobowiązania zaciągniętego przez stosunek pracy i traktuje zatrzymanie należnej zapłaty jako jedną z najcięższych niegodziwości.
W nauczaniu Kościoła można znaleźć pięć podstawowych kryteriów wysokości wynagrodzenia, od których spełnienia uzależniona zostaje moralna akceptacja płacy. Cztery pierwsze odnoszą się do samej pracy, piąta – płynie z szacunku wobec pracownika, dlatego można by ją odnieść do zasady solidarności społecznej, choć słuszniej – zdaniem autora – będzie podporządkować ją zasadzie sprawiedliwości.
Pierwszym kryterium sprawiedliwej zapłaty jest skorelowanie jej ze stopniem wysiłku i uciążliwości, jaki pracownik musi włożyć, by spełnić stawiane mu wymagania. Im więcej trudu domaga się wykonywana praca, tym wyższe powinno być wynagrodzenie. Ważne jest jednak, by uwzględnić tutaj jakość wykonywanej pracy. Sam fakt, że pracownik się napracuje, namęczy, nie daje mu prawa do wynagrodzenia, tym bardziej wyższego wynagrodzenia, jeśli owoce tego wysiłku są mizerne lub żadne. Co więcej, bywa, że właśnie zdolność do sprawnego wypełnienia nałożonych obowiązków – powodująca wrażenie braku wysiłku w pracy – jest swoistym znakiem jakości pracownika i dowodem jego wysokich kompetencji.
Dlatego drugie kryterium sprawiedliwości płacy wynika z uzależnienia jej od kompetencji pracownika – zarówno merytorycznych jak i formalnych, przy czym istotniejsze powinny być rzeczywiste umiejętności osoby wykonującej daną pracę niż certyfikaty poświadczające wykształcenie zawodowe (choć i one powinny być w ustalaniu wysokości wynagrodzenia uwzględniane). Im lepszym się jest pracownikiem, tym więcej powinno się zarabiać.
Trzecim kryterium wyznaczającym sprawiedliwą zapłatę jest odniesienie do stopnia odpowiedzialności, jaką ponosi pracownik – zarówno w wymiarze organizacyjnym jak i wprost materialnym. Podobnie jak dwa poprzednie kryteria, także i to jest wyczuwane przez ludzi niejako intuicyjnie, choć jednocześnie najłatwiej tu o konflikty, zazdrość, niezrozumienie i nadużycia.
W mocno stechnicyzowanym i zglobalizowanym świecie coraz więcej ludzi ponosi ogromną odpowiedzialność zarówno za dobra materialne znacznej wielkości, jak i za ludzi. Trzeba wprost powiedzieć, że często są to dobra nieporównywalne. Nie sposób zestawić ze sobą odpowiedzialności lekarza, który ratuje życie chorego, z odpowiedzialnością dyrektora banku. Trudno także porównywać odpowiedzialność głowy państwa i prezesa koncernu paliwowego.
Trzeba zaznaczyć, że niesprawiedliwą byłaby płaca poważnie odbiegająca od wynagrodzenia osób pełniących podobne stanowiska w innych przedsiębiorstwach lub działach danej firmy lub też – płaca nieproporcjonalna do sytuacji finansowej przedsiębiorstwa. Zasada sprawiedliwości rozdzielczej nakazuje partycypację w zyskach (ale i stratach) przedsiębiorstwa przez wszystkich jej pracowników. Niegodziwością jest zatem domaganie się i wypłacanie podwyżek i premii w sytuacji, gdy przedsiębiorstwo ponosi straty, a tym bardziej, gdy dosłownie tonie w długach. Także nie można zaakceptować wysokich odpraw w sytuacji, gdy zwalniana osoba ponosi odpowiedzialność za złą sytuację ekonomiczną przedsiębiorstwa.
Na koniec jeszcze jeden wątek. Nauczanie Kościoła wielokrotnie wskazywało na konieczność „urodzinnienia” wynagrodzenia, które powinno pozwolić na utrzymanie całej rodziny. Praca nad utrzymaniem domu i wychowaniem dzieci będąc niezwykle wartościowym wkładem w życie społeczne, jest jednocześnie drogą realizacji własnego powołania kobiety-żony-matki do pracy. Z drugiej strony wiadomo, że pracownik, który chętnie i z radością wraca do domu, który jest w tym domu szczęśliwy obecnością i miłością swojej żony, zazwyczaj jest lepszym pracownikiem. I w to warto zainwestować.
Każdy dzień przynosi nowe znaki obecności Boga w moim życiu - nie tylko w modlitwie, ale w zwykłych szarych sprawach. W polityce, gospodarce, w mediach... W każdym z tych obszarów chce być obecny, chce zbawiać. I dlatego codziennie szukam znaków Jego miłości, znajduję i potwierdzam - On jest po naszej stronie, nawet wtedy, gdy my nie chcemy być po Jego stronie...