Urzędnicy będą mogli dokonywać daleko idących interwencji. Będą mieli prawo BEZ WYROKU SĄDU odebrać rodzicom ich dzieci. Skandal!
Ciekawe, ze projektowana ustawa pomija całkowitym milczeniem problem przemocy ostatecznej - mordów dokonywanych w majestacie prawa na niewinnych, nienarodzonych jeszcze dzieciach.
Pamiętam, że kiedyś czytałem jakąś powieść sci-fi o społeczeństwie, w którym na posiadanie dzieci trzeba było mieć zezwolenie władz. Zresztą, wspomniany "Rok 1984" też - chyba - tę kwestię podejmuje. Potem ze zdziwieniem i smutkiem dowiedziałem się, że są takie kraje, gdzie ta koszmarna wizja jest rzeczywistością. Nie spodziewałem się jednak, że w wolnej, demokratycznej Polsce zaproponowane zostanie prawo, które totalitarnie spróbuje rozwiązać problem "patologii wychowawczych".
Ciekaw jestem, kto zaproponował, by jakikolwiek nacisk wychowawczy (na przykład poważne rozmowy ukierunkowane na kształtowanie postawy prawdomówności, uczciwości, albo pilności w nauce lub modlitwie) można było zakwalifikować jako formę przemocy.
Ciekaw jestem, kto zaproponował możliwość gromadzenia i przetwarzania danych osobowych oraz informacji ze sfery prywatności, z pominięciem wymogów stawianych przez ustawę o ochronie danych osobowych.
Ciekaw jestem, kto wymyślił ten prawniczy bubel, pomijający zarówno zasadę domniemania niewinności (do prawomocnego wyroku sądu), jak i obowiązujący w Polsce konstytucyjny porządek prawny, uznający priorytet wychowawczy rodziców.
Ciekaw jestem w końcu, kto będzie kontrolował kontrolujących rodziny, by pozostali bezstronni.