czwartek, 11 grudnia 2008

Droga do nikąd

Polskie Koleje Państwowe dawno mnie zniechęciły do korzystania ze swoich usług: jeździło się wolno, w brudnych wagonach, bez żadnej troski o bezpieczeństwo podróżnych. I drogo, coraz drożej… Z punktualnością drzewiej bywało różnie, ale gwoli sprawiedliwości powiem, że ostatnio pociągi przywożące moich znajomych zawsze były o czasie.
Ostatnio kolej została oddłużona, pojawiły się nowoczesne pociągi w niektórych stajniach, a moi znajomi jeżdżący na liniach na zachód od Wisły mówili, że w toaletach było nawet mydło i ręczniki. I może by mnie te wieści zachęciły, by wsiąść do pociągu, gdyby nie raz po raz pojawiające się protesty płacowe i strajki.
Nie rozumiem tych strajków. Nie rozumiem działań, które uderzają w firmę desperacko walczącą o odzyskanie dobrej opinii u potencjalnych klientów. Nie rozumiem działań, które opierają się na logice Kalego: że zabrać Kalemu krowa to źle, ale jak Kali zabrać krowa to dobrze. Siłą rzeczy obecnego strajku kolejarzy jako żywo też nie rozumiem. Walka o to, by prezydent nie podpisywał ustawy o emeryturach pomostowych jest w moim przekonaniu strzałem do własnej bramki. Wedle doniesień prasowych, niemal wszyscy pracownicy kolei, pracujący w trudnych warunkach mieli być objęci emeryturami pomostowymi. Ci, którzy nie pracują w trudnych warunkach mieli być z programu wyłączeni. Zawetowanie ustawy przez prezydenta oznaczałoby, że „pomostówek” nie otrzymałby nikt, ani wśród kolejarzy, ani nigdzie indziej.
Jeśli prawidłowo odczytuję intencje organizatorów protestu, występowali oni w imieniu swoich kolegów i koleżanek nie objętych programem wcześniejszych emerytur. Czyżby woleli sami nie mieć wcześniejszych emerytur, niż cieszyć się nimi ze świadomością, że inni ich nie otrzymają? Na pozór wygląda to chwalebnie, ale…
Czym różnią się warunki pracy kasjerki na stacji PKP od kasjerki w supermarkecie? Czym różni się praca sprzątaczki na stacji PKP od pracy sprzątaczki w Urzędzie Miejskim. Czy sam fakt, że pracuje się na rzecz Polskich Kolei Państwowych uprawniać ma do specjalnego traktowania przez całe społeczeństwo? A może w imię sprawiedliwości, wszystkie zawody występujące na kolei mają także poza kolejnictwem być objęte programem pomostowych emerytur?! W ten sposób cała Polska przechodziłaby na emeryturę w wieku lat 50 lub nawet mniej! Najbogatszych państw na to nie stać! Jakoś nikt nie zauważa, że bogaci dlatego są bogaci, bo ciężko na to pracują.
Wprowadzona przez Bismarcka koncepcja emerytury polegała na zapewnieniu opieki tym, którzy już nie mogą pracować. Wyznaczonej przez niego granicy 65 lat mało kto dożywał. Kto pracować nie chciał, nie mógł liczyć na wsparcie społeczne. Dziś czasy się zmieniły. Emerytura jest uznaniem, że pracownik, obywatel „swoje zrobił, niech się teraz pomęczą inni”. Z drugiej strony jednak, praca ludzi do pracy zdolnych (i odprowadzane podatki) jest warunkiem funkcjonowania całego państwowego systemu. Im mniej ludzi pracuje, i im większa jest grupa pozostająca na utrzymaniu państwa, tym mniejsze są możliwości struktur państwowych, by zapewnić funkcjonowanie wszystkich niezbędnych agend i organów na należytym poziomie. Mówiąc wprost, obecna zmiana prawa, zmniejszająca ilość osób uprawnionych do emerytur pomostowych o 75% nie wynika z jakiegoś diabolicznego uprzedzenia się polityków PO do licznych grup zawodowych, ale z ograniczenia świadczenia do tych pracujących w najtrudniejszych warunkach. Przypuszczam, że gdyby można było, to zapewniono by wcześniejsze emerytury wszystkim, ale po prostu nie ma na to pieniędzy.
Nie ma pieniędzy na wszystko. Jeśli wydamy to, co mamy, na emerytury pomostowe dla wszystkich, to nie będzie ich potem na nic. Oczywiście, można będzie dodrukować, tylko że to też droga do nikąd.

Tylko dla małżeństw. Na razie

Media podały, że projekt ustawy biomedycznej, który trafił (na razie do konsultacji?) do parlamentu przewiduje procedury in vitro tylko dla małżeństw. Na razie, obawiam się. Doświadczenie pokazuje, że w miarę upływu czasu i przyzwyczajenia społeczeństwa do nowej sytuacji, stopniowo zwiększa się pole akceptacji dla działań wcześniej uznawanych za niegodziwe, i - co za tym idzie - poszerza się ramy prawne. Innymi słowy, w ciągu paru lat przewiduję nowelizację ustawy, pozwalającą na in vitro już nie tylko dla małżeństw i bez obostrzeń zaproponowanych obecnie przez komisję posła Gowina. W bioetyce proces ten nazywany jest równią pochyłą.
Projekt zakłada między innymi, że wszystkie powołane do życia embriony (czyli - jak rozumiem - dzieci na embrionalnym etapie swego rozwoju) mają być umieszczone w macicy kobiety. Zapis ten w sumie niewiele oznacza, gdyż od momentu implantacji ciąża będzie podlegała "Ustawie o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży", ta zaś pozwala na dokonanie aborcji w przypadku "ciężkiego uszkodzenia płodu". W praktyce oznacza to możliwość przerwania ciąży w przypadku niemal każdej nieprawidłowości w rozwoju dziecka. Z etycznego punktu widzenia nie ma znaczenia, czy dziecko zostanie zabite przed czy po implantacji.
Ograniczenie in vitro tylko do małżeństw będzie mocno oprotestowane argumentem o niedyskryminacji osób samotnych, żyjących w związkach nieformalnych i homoseksualnych. Posądzenia o dyskryminację z jakiegokolwiek powodu współcześni decydenci boją się jak ognia. Niestety...

poniedziałek, 8 grudnia 2008

Życie warte życia

Dziś moje Zgromadzenie obchodzi patronalną uroczystość: Niepokalane Poczęcie. Celebrujemy Tajemnicę miłości Boga, dla którego czas nie ma znaczenia. Zanim Chrystus dokonał dzieła Zbawienia na krzyżu, mocą Jego Paschy, Maryja od momentu swego poczęcia otrzymała dar wolności od grzechu pierworodnego.
Od poczęcia! Dar tej niezwykłej łaski mogła otrzymać tylko będąc osobą, bo łaska udzielana jest tylko wobec osoby. A więc od poczęcia była osobą. Wbrew wielkim i małym tego świata, którzy swoimi pokrętnymi opiniami usiłują wykazać, że człowiekiem się nie jest od początku, tylko od kiedyś-później, Ona otrzymuje dar najbardziej niezwykły ze wszystkich.
Swoją drogą, dobrze, że jej mama (wedle tradycji nosząca imię Anna) nie używała środków antykoncepcyjnych, że nie miała założonej wkładki domacicznej ani żadnego innego podobnego wynalazku współczesności.
Dziś jest taki dzień, gdy z nową siłą wołam: życie jest piękne! Życie jest warte życia! Jest cenne zarówno wtedy, gdy człowiek składa się z jednej, pierwszej komórki, gdy się rodzi i gdy jego życie zbliża się do kresu. Jest cenne i warte życia, gdy jest zdrowe i silne, ale równie cenne jest i wtedy, gdy jest chore i słabe.
Dziś za przejaw normalności i nowoczesności uchodzi sytuacja, gdy kobieta zostaje farmakologicznie lub mechanicznie obezpłodniona. Antykoncepcja i aborcja wyznaczają ponure standardy postępu cywilizacyjnego. Dlatego dziś, wraz z całym Kościołem wołam: tak nie wolno! Z całym Kościołem wysławiam Pana, który jest Miłośnikiem Życia, i błogosławię za dar, który jest fundamentem dla wszystkich pozostałych.
Dziękuję Bogu za wszystkich tych, którzy życiu służą - mężczyzn i kobiety, duchownych i świeckich.
Dziekuję za lekarzy ginekologów, którzy nie poddają się antynatalistycznemu lobbingowi.
Dziękuję za mądre położne, które uczą kobiety, jak cudowne jest macierzyństwo.
Dziękuję za rodziców wielodzietnych rodzin, którzy pokazują, że życie nie jest stanem patologicznym.
Dziękuję za tych, co pod swój dach przyjmują dzieci, które rodziców straciły.
Dziękuję małżonkom, którzy dotknięci cierpieniem niepłodności wciąż wzajemną miłością dają sobie nawzajem życie, niosą swój krzyż, a jednocześnie nie sięgają po in vitro, by wywalczyć swoje. Niektórzy z nich przyjmują dzieci przez adopcję; inni służą potrzebującym.
Dziękuję za mądrych i dobrych księży, którzy dodają otuchy i przywracają nadzieję.
Dziękuję za wszystkich, którzy służą życiu, którzy je bronią i którzy ukazują światu, że jest warte życia.