Każdy dzień przynosi nowe znaki obecności Boga w moim życiu - nie tylko w modlitwie, ale w zwykłych szarych sprawach. W polityce, gospodarce, w mediach... W każdym z tych obszarów chce być obecny, chce zbawiać. I dlatego codziennie szukam znaków Jego miłości, znajduję i potwierdzam - On jest po naszej stronie, nawet wtedy, gdy my nie chcemy być po Jego stronie...
czwartek, 2 lipca 2009
Etyczna nieodpowiedzialność - odpowiedzialna nieetyczność
niedziela, 28 czerwca 2009
Król i Madonna
Różnie się pisze o gwiazdach i gwiazdeczkach. Nazywa się ich królami (Rock-an-Rolla na przykład: Elvis Presley) i królowymi (tu mi żadne imię nie przychodzi do głowy, a raczej przychodzi ich tyle, że żadne już nie jest zbyt wiarygodne). Słowem, idole sceny muzyki rozrywkowej łatwo zajmują tron, i łatwo z niego spadają. Pamiętam upadek kariery Whitney Houston, przez lata walczącej o świat bez narkotyków, a potem uwikłanej w nie bez pamięci (swoją drogą, mam nadzieję, że come back się powiedzie).
Ostatnie dni naznaczone są z jednej strony śmiercią Michaela Jacksona – postaci niewątpliwie tragicznej, a z drugiej przygotowaniami do koncertu Madonny, czyli Madonny Louisy Ciccone w Polsce. Przygotowują się fani, przygotowują się organizatorzy i przygotowują się ci, którym ten koncert się nie podoba. Nie podoba się i mnie ze względu na czas i na sposób, w jaki jest reklamowany.
Śmierć Jacksona i koncert Madonny... Co je łączy? Przynajmniej w niektórych przekazach medialnych łączy je miejsce, jakie zajmowali i zajmują w życiu – miejsce idola, bożka – czy jak to drzewiej się mawiało: bałwana. I temu bałwanowi ludzie się kłaniają, biją mu pokłony, a on zazdrośnie strzeże miejsca, które zajął a które mu się wcale nie należy. To miejsce Boga, Jedynego, Który Daje Życie. Kiedy przed Apostołami ktoś padał na twarz, ci mówili: wstań, jestem tylko człowiekiem.
Kiedy aniołowi ktoś chciał złożyć ofiarę – ten nakazywał, by składać ją tylko samemu Bogu. Bo sługa Pana zna swoje miejsce i nie uzurpuje sobie prawa do tronu. A bożki, idole i bałwany chętnie tam wlazują, a potem zazdrośnie strzegą swego stanu posiadania, przynajmniej do czasu, gdy okazuje się, że król jest nagi i bożek nie ma mocy zbawiania świata.