niedziela, 25 grudnia 2011

Boże Narodzenie 2011


Gdy dzień już zasnął w milczeniu,
a noc w połowie swej drogi,
wszechmocne Twe Słowo, o Panie
dotarło przed nasze progi


Tej nocy nawet zwierzęta
ludzkim odezwą się głosem 
a Ty, Boży Synu, przychodzisz, 
naszym wzruszony losem


I błogosławisz nam Jezu,
czyśmy uczeni, czy prości
Zapraszasz by żyć życie w ciszy
i dawać życie w miłości


I pośród nocy śpiewają
„Hosanna” Tobie anieli
Ty wchodzisz w naszą historię
byśmy się nie cofnęli


Także i w naszym Betlejem
Tu też nie ma miejsca dla Ciebie
wypchnięty z naszego życia
znajdujesz kącik dla siebie


Pomóż nam odkryć Cię, Panie, 
w ludziach, wśród których żyjemy
w spragnionych zgody sąsiadach
w dzieciach, co się poczęły


I pomóż, jak wół i osioł
z pokorą pochylić głowy
zamilknąć, hołd Tobie oddać
prawdziwy, nie Herodowy


I złożyć Ci, Dziecię, w pokorze
dary prawdziwej miłości,
nadzieję na życie wieczne
i wiarę, że Bóg wśród nas gości

Wszystkim moim Bliskim i Dalekim, Przyjaciołom i Tym, którzy się za nich nie uważają, życzę błogosławieństwa Bożego. Noszę Was w sercu i Bogu polecam, choć – jak Wam wiadomo – czasem nie pamiętam niestety Waszych imion, a czasem twarzy. Mimo to, jesteście dla mnie ważni i dziękuję Bogu, że Was postawił na mojej drodze. W Waszych intencjach sprawowałem Pasterkę w Licheńskiej Bazylice.






wtorek, 29 listopada 2011

Grzech wsparcia dla kary śmierci


Na stronach portalu Fronda pojawił się zapis mojej wypowiedzi w kwestii kary śmierci. Pozwalam sobie przytoczyć go tutaj, jednocześnie go uzupełniając o wyjaśnienie, dlaczego uważam, że wsparcie dla kary śmierci jest czymś złym (a więc - w wymiarze teologicznym - jest grzechem) mimo warunkowego dopuszczenia jej przez dokumenty Kościoła. 

W pierwszej edycji Katechizmu Kościoła Katolickiego, gdy poruszano sprawę kary śmierci napisano, że "tradycyjne nauczanie Kościoła uznało za uzasadnione prawo i obowiązek prawowitej władzy publicznej do wymierzania kar odpowiednich do ciężaru przestępstwa, nie wykluczając kary śmierci w przypadkach najwyższej wagi. Z analogicznych racji sprawujący władzę mają prawo użycia broni w celu odparcia napastników zagrażających państwu, za które ponoszą odpowiedzialność" (nr 2266). Warto jednak zwrócić uwagę, że już w numerze następnym pojawia się zastrzeżenie, że "jeśli środki bezkrwawe wystarczają do obrony życia ludzkiego przed napastnikiem i do ochrony porządku publicznego oraz bezpieczeństwa osób, władza powinna stosować te środki, gdyż są bardziej zgodne z konkretnymi uwarunkowaniami dobra wspólnego i bardziej odpowiadają godności osoby ludzkiej" (nr 2267). Komentując te zapisy bł. Jan Paweł II napisał w encyklice "Evangelium vitae": "Jest oczywiste, że aby osiągnąć wszystkie te cele, wymiar i jakość kary powinny być dokładnie rozważone i ocenione, i nie powinny sięgać do najwyższego wymiaru, czyli do odebrania życia przestępcy, poza przypadkami absolutnej konieczności, to znaczy gdy nie ma innych sposobów obrony społeczeństwa. Dzisiaj jednak, dzięki coraz lepszej organizacji instytucji penitencjarnych, takie przypadki są bardzo rzadkie, a być może już nie zdarzają się wcale" (EV 56). Echo tej wypowiedzi znalazło się w erracie do Katechizmu i jego najnowszych wydaniach.

Postulat przywrócenia kary śmierci odbieram jako próbę wprowadzenia kary, która miałaby być adekwatną do zbrodni, ale sama w sobie nie różni się od zemsty. Kara śmierci nie jest kwestią naprawy szkód, ani też naruszonych dóbr, bowiem nawet najcięższe ukaranie przestępcy nie wyrówna i nie naprawi wyrządzonej krzywdy. Wiemy też, że ludzie są omylni i również przy wyrokach kary śmierci zdarzają się pomyłki, a wykonanie takiego wyroku przynosi nieodwracalne skutki.

Badania dowodzą, że tym co najskuteczniej odstrasza przestępców, nie jest surowość kary tylko jej nieuchronność. Jeśli ma się poprawić bezpieczeństwo, dokonać się to powinno nie poprzez zaostrzenie systemu kar (na pewno zaś nie poprzez wprowadzenie do systemu penitencjarnego kary śmierci), ale poprzez usprawnienie systemu policyjnego i sądowniczego. To system penitencjarny ma działać sprawnie, aby na wyrok za zły czyn nie czekać zbyt długo i aby nie był on absurdalny. Dziś np. za zabójstwo jest kara kilku lat, a za malwersacje finansowe kilkudziesięciu lat.

Nie widzę możliwości, aby na gruncie moralności katolickiej i zgodnie z duchem nauczania bł Jana Pawła II usprawiedliwić w jakiś sposób przywrócenie kary śmierci. Jeśli ktoś jako katolik wsparłby takie działania to popełnia grzech bo popiera działania niemoralne, chce odebrać życie człowiekowi, nie mając do tego prawa. Człowiek nie jest panem życia, jest nim tylko Pan Bóg, który daje życie i je odbiera - dodaje ks. Kieniewicz.

Tyle fronda.pl. Dyskusja, jaka się wokół moich słów rozpętała (no, może nie rozpętała, ale dosyć burzliwie toczyła), jak również przeróżne wypowiedzi w mediach na temat stanowiska Kościoła wobec kary śmierci, skłaniają mnie do pewnego dopowiedzenia.

Kościół dopuszcza karę śmierci, ale jej nie popiera. Innymi słowy, jest to swoista zgoda na mniejsze zło (śmierć przestępcy), która wszakże jest zgodą warunkową (nie ma innej obrony przed przestępcą). Nie ma w żadnym współczesnym dokumencie nauczania Kościoła stwierdzenia, że kara śmierci jest rzeczą dobrą, słuszną czy sprawiedliwą. Trzeba natomiast zauważyć, że Kościół wyraźnie zaznacza, że obecnie warunki, które by usprawiedliwiały jej stosowanie są bardzo rzadkie, lub w ogóle nie występują. Można w Polsce zapewnić bezpieczeństwo publiczne przed groźnym przestępcą, jeśli tylko się tego chce. Jest system penitencjarny, są sądy i organy ścigania. Czyli nie ma możliwości, by w Polsce uznać stan wyższej konieczności. Domaganie się przywrócenia kary śmierci w tej sytuacji ocenić zatem należy jako niegodziwość, gdyż jest to dążenie do odebrania życia człowiekowi poza stanem obrony koniecznej. Jest to więc poparcie dla zabójstwa popełnianego w majestacie prawa.

Był czas, gdy w kwestii kary śmierci Kościół wypowiadał się odmiennie. To prawda. Były w historii czasy mroczne, co brutalnie odsłonił serial "Rodzina Borgiów". Trzeba też powiedzieć jasno, że przemoc i rozpusta były sprzeczne z Ewangelią, nawet jeśli stosowali je ludzie Kościoła. Ostatecznie, ludzie Kościoła, jak wszyscy inni, byli i są grzesznikami, i choć to w żaden sposób ich nie usprawiedliwia, tłumaczy proces pojawienia się pewnych zjawisk czy zachowań. Każdy jednak grzesznik może i powinien usłyszeć wezwanie do nawrócenia, do przemiany swojego życia i do podążenia śladami Chrystusa. 

Jeśli zatem obecnie Kościół rozpoznaje, że nawet w niedoskonałym świecie kara śmierci jest złym rozwiązaniem, to tylko dlatego, że jeszcze głębiej wczytuje się w misterium Ewangelii. Warunkowa zgoda na obecność kary śmierci w systemie penitencjarnym musi być w tym kontekście odbierana raczej jako ustępstwo wobec zatwardziałości serc, niż jako uznanie tego rozwiązania jako zwykłego i naturalnego elementu systemu sprawiedliwości społecznej. Innymi słowy, tej kary być nie powinno. Ludzkość dojrzała do tego, by nie odpowiadać przemocą na przemoc. Ludzkość dojrzała do tego, by usłyszeć nauczanie Jezusa Chrystusa o miłości nieprzyjaciół.

Chrystus tak nie postępował. Wziął na siebie grzechy innych, między innymi moje. I wezwał do podążania swoimi śladami. Zamiast się mścić na swoich prześladowcach, pozwolił się przybić do krzyża. I to jest droga dla chrześcijanina. Jeśli trzeba bronić społeczeństwa przed kryminalistą, należy go izolować, a nie zabijać. Należy dać mu szansę na przemianę życia, zamiast mu je odbierać. To prawda, oznacza to rezygnację z zemsty i z przemocy. Skoro jednak Chrystus wzywa i zobowiązuje do wypełnienia przykazania miłości, to należy z mocą powtórzyć za św. Pawłem: Miłość nie wyrządza zła bliźniemu>


czwartek, 3 listopada 2011

Powrót

Ostatni rok był wyjątkowo dla mnie trudny. Finalizacja książki habilitacyjnej a potem przygotowania do samej habilitacji były wyjątkowo absorbujące, a na to nałożyły się inne, codzienne sprawy. Potem przeprowadzka do Lichenia, nowe obowiązki... Powoli wydaje się, że wszystko to ogarniam i mogę zająć się blogiem na nowo. Bo rzeczywiście nieustannie doświadczam, że Bóg jest po stronie nas wszystkich, nawet jeśli my sami nie jesteśmy Nim zainteresowani.

Od 25 sierpnia jestem w Licheniu. Powierzono mi obowiązki v-ce dyrektora Licheńskiego Centrum Pomocy Rodzinie i Osobom Uzależnionym, w tym opieki nad zespołem poradni naprotechnologicznej. Zostałem także rzecznikiem prasowym Sanktuarium.

Jedną z najważniejszych prac, jakie - jak myślę - postawił Bóg przede mną, jest troska o Życie - o dzieci jeszcze oczekujące narodzin, o dzieci zmarłe przed narodzinami, o dzieci, które mają się począć... Troska o Życie, to także troska o to, by każde z tych dzieci było uszanowane w swoim człowieczeństwie. By nie traktować ich jako "bytu biologicznego", jako "czegoś" co się dopiero ewentualnie kiedyś stanie człowiekiem. Każde z tych dzieci człowiekiem już jest. Człowiekiem o ogromnym potencjale. Mieć potencjał to znacznie więcej, niż być człowiekiem potencjalnie.

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

wtorek, 19 października 2010

Szantaż Kościoła

Rzecznik rządu premiera D. Tuska nazwał wypowiedź biskupów na temat moralnych konsekwencji poparcia dla in vitro szantażem i nieuprawnioną formą wywierania nacisków na parlamentarzystów i członków rządu. Prawdę mówiąc zaskoczył mnie, bo miałem go za znacznie bardziej rozgarniętego.

Po pierwsze kwestia szantażu. Szantaż jest groźbą dokonania pewnych czynów, jeśli osoba szantażowana nie spełni warunków szantażysty. Tymczasem biskupi nie wypowiadają żadnej groźby, a jedynie przypominają jeden z warunków przynależności do wspólnoty. Warto zaznaczyć, że przynależność do Kościoła jest całkowicie dobrowolna. Jeśi ktoś nie chce do Kościoła należeć, to nie należeć nie będzie, choć niewątpliwie wspólnota (a przynajmniej ja) odczuwa to boleśnie. Chciałbym, by do Kościoła należeli wszyscy, by wszyscy poznali Boga tak jak ja, lub lepiej ode mnie, by wszyscy w Nim odnaleźli życie i szczęście. Jestem jednak realistą na tyle, że wiem, iż to moje pragnienie nie bardzo ma szanse się ziścić, że wielu ludzi wybierze własną drogę przez życie. Mam głęboką nadzieję, że także na tych innych ścieżkach Bóg będzie do nich mówił i przyciągnie ich do siebie.
Kościół jest wspólnotą, która - jak każda inna - określa warunki przynależności. Jeśli polityk chce być katolikiem, to musi się liczyć, że obowiązują go pewne standardy. Jeśli tych standardów nie dotrzymuje, zwłaszcza jeśli nie dotrzymuje standardów uznawanych przez Kościól za kluczowe - musi się liczyć z wykluczeniem. Z drugiej strony nie widzę żadnych powodów, by nie domagać się od polityków szermujących swoim katolicyzmem uszanowania zasady wzajemności.

Nie bardzo zatem pojmuję, dlaczego min. Graś nazywa wypowiedzi biskupów neiuprawnionym wywieraniem nacisku na parlamentarzystów. Pomijam już fakt, że jest rzeczą naturalną, powszechną i dobrą, że wyborcy wywierają nacisk na swoich reprezentantów. Ostatecznie owi reprezentanci muszą wiedzieć, jakie poglądy mają reprezentować.

Wypowiedź min. Grasia ma sens tylko w wypadku, jeśli 1) biskupi i Kościół nie ma prawa określać, kto do niego należy, a kto nie (i pod jakimi warunkami); oraz 2) biskupi wraz z otrzymaniem święceń biskupich (a zapewne i księża wraz ze święceniami prezbiteratu) tracą zarówno czynne prawo wyborcze, jak i w ogóle prawo do zabierania głosu na tematy wiary i moralności - tak indywidualnej, jak i społecznej). Z tego co mi wiadomo, Polska gwarantuje wolność wyznania i wypowiedzi, zaś odebranie praw publicznych dokonuje się na mocy prawomocnego wyroku sądowego.

Niewątpliwie, w jakiejś mierze wypowiedź biskupów jest formą wywarcia nacisku, ale jedynie wobec tych polityków, dla których przynależność do Kościoła jest sprawą istotną. Trzeba pamiętać, że wobec powierzonych sobie wiernych (niezależnie od stanowiska, jakie zajmują), biskupi mają obowiązek sprawować posługę pasterską, w razie konieczności napominając ich i karcąc. Pozostałych - niewierzących, lub przynależących do innych wyznań i religii, pastrskie naciski katolickich biskupów nie dotyczą, bo dotyczyć nie mogą. Co najwyżej mogą być zachętą do refleksji sumienia, które to sumienie właściwe jest wszystkim ludziom (i przynajmniej niektórzy z niego korzystają).

Cieszę się jasnym postawieniem sprawy w liście biskupów do parlamentarzystów. Cieszę się jednoznacznością wypowiedzi abpa Hozera. Teraz pokaże się, kto jest katolikiem, a kto sobie tylko katolicyzmem gębę wyciera.

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Zamiast dementi...

Wpadł mi w ręce komunikat Stowarzyszenia Obrońców Życia w sprawie tzw. wysłuchania obywatelskiego, jakie ostatnio miało miejsce w sejmie. Umieszczam, bo to ciekawe i daje dużo do myślenia.

Komunikat prasowyPolskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowiekaw sprawie: turystyka aborcyjna – wysłuchanie obywatelskie w Sejmie RP 26 sierpnia br.

1. Organizatorami "wysłuchania obywatelskiego" była Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny przy współpracy posła dra M. Balickiego i wicemarszałka Sejmu J. Wenderlicha. Organizatorzy do przedstawienia referatów zaprosili 4 lekarzy ginekologów (wszystkich praktykujących przerywanie ciąży oraz zwolenników legalności aborcji). Do dyskusji panelowej zaproszono 5 osób – wszystkie osoby prezentowały jednolite stanowisko proaborcyjne. Organizatorzy posługując się formułą wysłuchania obywatelskiego w Sejmie RP, czyli Parlamencie kraju, w którym zwolennicy prawnej ochrony dzieci nienarodzonych stanowią 81 % (OBOP, VI 2003), a zwolennicy aborcji bez ograniczeń 5% (GfK Polonia, III 2010), praktycznie nie dopuścili do dyskusji osób reprezentujących poglądy pro-life (w czasie całego spotkania organizatorzy umożliwili zabranie głosu jednorazowo jednemu obrońcy życia – dr. Antoniemu Ziębie – w czasie ok. 3 minut).

2. Odnosząc się do tematu "turystka aborcyjna Polek" i szacunków skali tejże turystyki podawanych przez organizatorów oraz szacunków skali podziemia aborcyjnego w Polsce przytaczamy udokumentowane szacunki w tym względzie opracowane przez naukowców, ekspertów Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka.
Skala turystki aborcyjnej Polek, W Wielkiej Brytanii 2009 r. zarejestrowano 20 aborcji wśród Polek, nie-rezydentek tego kraju (dane Departament of Health). Jest wielce prawdopodobne, że ta liczba nie odzwierciedla pełnej skali turystki aborcyjnej Polek do tego kraju, jednak z całą pewnością trzeba stwierdzić, że szacunki Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny i SROM (mówiące o skali turystyki aborcyjnej Polek do Wielkiej Brytanii rzędu 10-30 tys. rocznie) są pobawione umotywowania w faktach. Nagłaśnianie nieprawdziwych danych jest elementem ideologicznej walki tychże środowisk o legalizację aborcji w Polsce. Trzeba też, odwołując się do cytowanych wyżej badań opinii publicznej stwierdzić, że walka o powrót aborcji na życzenie jest prowadzona wbrew udokumentowanym przez najważniejsze polskie ośrodki badawcze opiniom społecznym (szczegółowa argumentacja ekspertów PSOŻC w załączniku). Rzetelne szacunki co do skali podziemia aborcyjnego w Polsce, opracowane przez ekspertów PSOŻC, to 7-14 tys. aborcji rocznie. Nie wchodząc w szczegółową argumentację tego raportu (w załączeniu) przytoczyć należy tylko zarejestrowaną w 1997 r. liczbę aborcji w Polsce – w czasie rocznego okresu legalności aborcji na żądanie. Liczba ta, podkreślmy, w warunkach pełnej legalności bezpłatnej aborcji wyniosła 3047. Skala podziemia aborcyjnego, czyli liczba aborcji dokonywanych ze złamaniem prawa, odpłatnie, w warunkach gorszych niż szpitalne nie może być 50-krotnością powyższej liczby! – a taki rząd wartości był podawany przez organizatorów wysłuchania – ok. 150 tys. rocznie!

3. Jasno sformułowanym celem organizatorów wysłuchania było dążenie do przywrócenia legalizacji aborcji. W argumentacji organizatorów sprzeciw wobec aborcji jest sprawą konfesyjną, wynikiem presji Kościoła katolickiego. Tymczasem współczesna nauka (por. załączniki) ustaliła poczęcie jako początek życia człowieka, a więc aborcja jest odebraniem życia człowiekowi w prenatalnej fazie rozwoju. Sprzeciw wobec aborcji wynika więc z ogólnoludzkiego imperatywu moralnego: nie wolno pozbawiać życia absolutnie niewinnych ludzi. Ideologicznego podejścia należy raczej upatrywać się w argumentacji organizatorów wysłuchania i innych środowisk proaborcyjnych, których działalność, podkreślmy raz jeszcze, jest poprowadzona wbrew udokumentowanej opinii większości naszego społeczeństwa.


Załączniki:

1. Podziemie aborcyjne – mity i fakty
2. Turystyka aborcyjna Polek do Wielkiej Brytanii – rzeczywista skala zjawiska
3a. Naukowcy, lekarze o początku życia człowieka
3b. Człowiek od poczęcia
3c. Z publikacji w czasach PRL-u
3d. Tylko dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą, kiedy zaczyna się życie człowieka

Komplet załączników można pobrać z naszego serwera – http://www.pro-life.pl/uploaded_files/Zalaczniki.pdf

dr inż. Antoni Zięba
prezes Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka
uczestnik wysłuchania obywatelskiego "Turystyka aborcyjna Polek" Sejm RP, 26 sierpnia br.

Help

Dostałem list, poniżej obszerne jego fragmenty. Jeśli możecie pomóc - pomóżcie...

Ks. Piotrze, pozdrawiam b. serdecznie. Mam do Księdza prośbę. Z przyjaciółmi próbujemy pomóc Izie, by pozyskać jej jakieś środki na dalsze leczenie. Po 10 m-cach wytrwałej "walki" z TVN, udało się Izie wywalczyć 3 tyś. zł. pomocy na refundację koniecznych dla niej przewodów do pompy infuzyjnej. To jednak kropla w morzu potrzeb, 100 przewodów na 100 dni to koszt 1400 zł... Po tych 2 nagłych operacjach w kwietniu Izka ma jeszcze ileostomię, refundacja NFZ worków stomijnych 400 zł/mc wystarcza praktycznie na same worki, nie wystarcza na środki opatrunkowe, maście gojące, uszczelniające itp., co jest niezbędne. Nas nie stać na pokrycie tak wysokich kosztów leczenia. Stąd moja prośba o pomoc. Moja młodsza siostra Olga ze swoim chłopakiem Kubą stworzyli filmik, który trochę wyjaśnia kim Iza jest, na co choruje i krótko na czym polega żywienie pozajelitowe.Filmik jest w języku angielskim. Link do niego zamieszczam poniżej. Tak trzeba to było przedstawić, żeby ktokolwiek się zainteresował.

Cała ta akcja polega na tym, że pod filmikiem umieszczone jest 10 linków do plików. Po ich kliknięciu internauta odsyłany jest na stronę, gdzie może pobrać dane pliki. Najpierw jednak musi wypełnić króciutką ankietę, podstawowe dane. [...]

Haczyk jest taki, że pliki nie mogą być ściągane w Polsce… Osoba, która wejdzie na te linki absolutnie nic nie traci, poświęca chwilę swojego czasu a Iza dostaje za to 40 centów (za jedno ściągnięcie). Pojedynczy plik można ściągać raz dziennie. Wystarczy poświęcenie 5 minut dziennie przez jakiś czas, żeby pomóc chorej osobie. Mam trochę tych ludzi za granicą. Chcemy wszystkim, komu tylko możliwe wyjaśnić tą akcję. Ze swojej strony obiecałam właczyć w tę akcję przyjaciół ze Słowacji i Australii, wysłaliśmy do rodziny z Niemiec, kolega Marcin do siostry ciotecznej w Edynburgu no i tak właśnie zaczynamy...

Pomoże nam Ksiądz? Jeśli mógłby ksiądz rozpropagować ten link gdzieś wśród swoich znajomych za granicą, będę- a właściwie będziemy wszyscy wdzięczni.

Tworzy się oczywiście Izy blog, ale to jeszcze potrwa. http://izabylinska.blox.pl/2010/08/tak-na-powitanie.html Pisanie wiele Izę kosztuje. Udało się niedawno z jedną fundacją już podpisać umowę o stworzeniu subkonta, więc będzie można przekazać jej 1%, co zamieszczone będzie na banerze.
Pozdrowienia! i z serca dzięki, Magda

Link do filmiku:


Linki do ściąganie plików w celu pomocy (znajdują się one też pod filmikiem na You Tube):

Najważniejsza sprawa to żeby jak najwięcej osób zza granicy dowiedziało się o tej akcji i przekonało do pomocy, na którą liczymy.