Ano dawno. Może się poprawię, ale obiecać trudno, bo pracy wiela, a czasu mało... A wydarzyło się jeszcze więcej. Chciałbym tu niejedno opowiedzieć, ale nie mogę, bo miejsce publiczne i się sępy zawsze zlecą i niejakie kłopoty się zacząć mogą. Wiadomo, nie wszyscy dziennikarze są źli :), większość z nich - jak mniemam - to dobre dusze, ale tych akurat sie nie boję. Boję się tych, którzy na cudzym grzbiecie własny kręcą interes.
Nie będe więc pisał ani o święceniach, ani o prymicjach mojego Taty. Nie będę zamieszczał tu jego zdjęć, by ich nikt nie wykorzystał na zasadzie, że w publicznym miejscu wiszą.
Powiem tylko tyle: Bóg nie powiedział ostatniego słowa ani w życiu mohego ojca, ani w niczyim innym. Słuchać Go tylko trzeba. Nigdy nie wiadomo, co się znajdzie za najbliższym zakrętem.
Każdy dzień przynosi nowe znaki obecności Boga w moim życiu - nie tylko w modlitwie, ale w zwykłych szarych sprawach. W polityce, gospodarce, w mediach... W każdym z tych obszarów chce być obecny, chce zbawiać. I dlatego codziennie szukam znaków Jego miłości, znajduję i potwierdzam - On jest po naszej stronie, nawet wtedy, gdy my nie chcemy być po Jego stronie...