"General Electric" właśnie ogłosił rozpoczęcie badań toksykologicznych z wykorzystaniem embrionalnych komórek macierzystych, uzyskanych dzięki współpracy z "Geron Corporation". Argumentacja była prosta: Tak będzie taniej i szybciej, bo łatwiej sprawdzić szkodliwość i efekty uboczne leków wykorzystując ludzki materiał biologiczny, niż badając reakcje szczurów, myszy i małp na podawane specyfiki. Zdumiewa jednak fragment oświadczenia odnoszący się do kwestii etyczności decyzji:
"We acknowledge the considerable debate and take very seriously the ethical and societal issues associated with research using stem cells derived from embryonic or fetal tissue."
Wiemy o znaczącej debacie i bardzo poważnie traktujemy etyczne i społeczne kwestie związane z badaniami naukowymi z użyciem komórek macierzystych pozyskanych z embrionalnych i płodowych tkanek.
"We conduct our research in an ethically and scientifically responsible manner,"
Prowadzimy nasze badania w etycznie i naukowo odpowiedzialny sposób.
Decyzja koncernów „General Electric” i „Geron Corporation” musi budzić niepokój, nie tylko ze względu na konsekwencje, to znaczy wykorzystywanie embrionalnych komórek macierzystych. Ich pozyskanie zawsze wiąże się ze zniszczeniem ludzkiego życia, czyli mówiąc wprost – z zabijaniem nienarodzonych dzieci w bardzo wczesnej (5-8 dniowej) fazie rozwoju.
Równie niepokojąca jest dla mnie wymowa oświadczenia, jakie GE wydał w związku z tą decyzją. Jeśli bowiem stwierdza się, że osoby odpowiedzialne za rozpoczęcie badań zdają sobie sprawę z zarzutu niszczenia ludzkiego życia, a jednocześnie twierdzą, iż działania koncernu spełniają kryteria etyczne, trzeba jednoznacznie powiedzieć, iż owe kryteria de facto nie istnieją. Argumenty przemawiające za wykorzystaniem ludzkiego materiału biologicznego – oto do jakiego poziomu zostaje sprowadzony człowiek – mają charakter pragmatyczny i finansowy: tak będzie szybciej i taniej. Rodzi się pytanie, dlaczego zatem nie wykorzystywać ludzi już narodzonych? Od strony etycznej nie będzie to zbyt wielka różnica!
Chciałbym zatem przypomnieć, że podobną logikę stosował dr Mengele, nazistowski lekarz wykorzystujący więźniów obozów koncentracyjnych. Dziś tymi więźniami są dzieci, powołane do istnienia w laboratoriach i w tych laboratoriach pozbawione prawa do życia. Nie ma znaczenia, co badacz chce osiągnąć, czy też na ile poważnie mówi o odpowiedzialności etycznej. Subiektywne przekonanie co do etyczności podjętych decyzji, albo o poważnym traktowaniu etycznego wymiaru ludzkiego życia ma znaczenie jedyne drugorzędne, gdyż pierwszorzędnym źródłem moralnoci czynu jest jego wewnętrzna celowość. Innymi słowy o tym, czy dane działanie jest dobre, czy też nie, w pierwszym rzędzie decyduje prawda: coś jest dobre samo w sobie, albo nie jest. Dobra intencja czy inne okoliczności oczywiscie wpływają na ocenę moralną, ale wtórnie. Zresztą, jak mówi stare przysłowie: "Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane.
Jaka jest zatem wewnętrzna prawda decyzji GE? Ano taka, (po pierwsze) że nienarodzone dziecko jest dla koncernu mniej warte niż szczury laboratoryjne, (po drugie) że pieniądze są ważniejsze niż ludzkie życie i (po trzecie) że wartości moralne mogą być przedmiotem debat, ale nie mogą wpływać na rachunek ekonomiczny. Kiedy zatem szefowie GE mówią o odpowiedzialnym podejściu do prolemu, muszę stwierdzić, że w moim przekonaniu używają słów, których znaczenia nie rozumieją. Nie rozumieją ani terminu "etyka", ani terminu "odpowiedzialność". I dlatego zapewne postępują nieetycznie i nieodpowiedzialnie. Co nie zmienia faktu, że etycznie ponoszą za swoje decyzje pełną odpowiedzialność.
1 komentarz:
Ma Ksiądz rację. Ten świat idzie nie w tę stronę. Jeżeli już pieniądze stają się ważniejsze od życia... to znaczy, że mamy tutaj problem na skalę światową... bo boli sam fakt, że człowiek próbuje uzurpować władzę, która nie należy do niego, ale do Boga... jednak, gdy dochodzi do tego fakt "wyceny" ludzkiego życia i odrzucenia moralności i prawdziwej miłości na drugi plan sytuacja staje się przerażająca.
Nie zostaje nic innego jak modlić się za tych biednych ludzi... może przejrzą na oczy i zrozumieją swój błąd.
Prześlij komentarz