czwartek, 11 grudnia 2008

Tylko dla małżeństw. Na razie

Media podały, że projekt ustawy biomedycznej, który trafił (na razie do konsultacji?) do parlamentu przewiduje procedury in vitro tylko dla małżeństw. Na razie, obawiam się. Doświadczenie pokazuje, że w miarę upływu czasu i przyzwyczajenia społeczeństwa do nowej sytuacji, stopniowo zwiększa się pole akceptacji dla działań wcześniej uznawanych za niegodziwe, i - co za tym idzie - poszerza się ramy prawne. Innymi słowy, w ciągu paru lat przewiduję nowelizację ustawy, pozwalającą na in vitro już nie tylko dla małżeństw i bez obostrzeń zaproponowanych obecnie przez komisję posła Gowina. W bioetyce proces ten nazywany jest równią pochyłą.
Projekt zakłada między innymi, że wszystkie powołane do życia embriony (czyli - jak rozumiem - dzieci na embrionalnym etapie swego rozwoju) mają być umieszczone w macicy kobiety. Zapis ten w sumie niewiele oznacza, gdyż od momentu implantacji ciąża będzie podlegała "Ustawie o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży", ta zaś pozwala na dokonanie aborcji w przypadku "ciężkiego uszkodzenia płodu". W praktyce oznacza to możliwość przerwania ciąży w przypadku niemal każdej nieprawidłowości w rozwoju dziecka. Z etycznego punktu widzenia nie ma znaczenia, czy dziecko zostanie zabite przed czy po implantacji.
Ograniczenie in vitro tylko do małżeństw będzie mocno oprotestowane argumentem o niedyskryminacji osób samotnych, żyjących w związkach nieformalnych i homoseksualnych. Posądzenia o dyskryminację z jakiegokolwiek powodu współcześni decydenci boją się jak ognia. Niestety...

Brak komentarzy: