sobota, 17 kwietnia 2010

Wulkan

No to mnie uziemiło w USA. Wybuch wulkanu na Islandii doprowadził do zamknięcia przestrzeni powietrznej na Polską i siłą rzeczy muszę zostać w Ameryce...

Studenci czekają...
Konferencje czekają...
Semianrium czeka...
Dom czeka...

A ja tu siedze... i też czekam, aż pyły opadną. Problem w tym, że mogę poczekać nawet kilka miesięcy. Trzeba by było w takiej sytuacji poszukać drogi do jakiegoś mariańskiego domu i tam zabrac się za pisanie książki habilitacyjnej, co by czasu nie marnować.

A zaczęło się wszystko od tego, że ks. Prowincjał wysłał mnie na konferencję Love & Life Unlimited, organizowaną przez Instytut Papieża Pawła VI w Omaha, NE. Konferecja bardziej przypominała intensywny program szkoleniowy (w gruncie rzeczy tym właśnie była), nie zaś sesję naukową, jaką organizują uczelnie w celu wymiany doświadczeń i opinii na jakiś temat. Szkolenie poświęcone było Etyce seksualnej w świetle Humanae vitae i wynikających stąd konsekwencjach dla NaProTECHNOLOGY. Innymi słowy - wszystko to, co jest podstawą etyczną dla NaProTECHNOLOGY, systemu diagnostyczno-terapeutycznego opracowanego przez Dra Thomasa Hilgersa.

Konferencja jeszcze się nie zaczęła, gdy rozbił się samolot prezydenta Kaczyńskiego. I jeszcze się nie skończyła, gdy było jasne, że aby zapobiec rozbiciu się innych samolotów (z cokolwiek innej przyczyny wszakże), trzeba je uziemić. No więc uziemiono.

Kolejne godziny przynosiły kolejne komunikaty o kolejnych terminach decyzji w sprawie ewentualnego otwarcia przestrzeni powietrznej. A teraz przeczytałem, że można się spodziewać, iż erupcja wulkanu potrwa nawet 6 miesięcy. Ciekaw jestem, co to dla mnie będzie oznaczało. Jak by nie było, jestem w USA na delegacji służbowej z KULu i moje pozostanie tutaj nie jest efektem mojego wyboru. Może mnie nie wyrzucą... Ale książkę napisać trzeba. Szkoda tylko, że źródła do niej w znacznej mierze pozostały w kraju...

3 komentarze:

Evik pisze...

A kolokwium z "Veritatis Splendor" już było ;) ??
Czy może już ksiądz ćwiczeń nie prowadzi??
Życzę, żeby matka-natura się uspokoiła i aby był możliwy bezpieczny lot i powrót do kraju. Mam nadzieję, że potrwa to krócej, niż 6 miesięcy :D

Anonimowy pisze...

Prezydent Gruzji pokazał i Amerykanom i Włochom, że można przylecieć do Polski nawet gdy wulkan blokuje drogę. A pozostaje Ci jeszcze droga morska. 2 tygodnie na otwartej wodzie to dobra szkołą pokory. Dla rozrywki można też powspominać Kochaj albo rzuć" - przyda się na promie biały ksiądz ;)

Evik pisze...

Do Anonimowego.
Polecam inną rozrywkę. Dla podróżujących drogą morską - "Tragedia Posejdona" albo "Titanic".
Dla wybierających transport powietrzny - "Katastrofy w przestworzach", albo książki W. Cejrowskiego, który pisał o swoich podróżach samolotami. Aż się kusi, żeby zacytować "lądowanie na dnie morza to też lądowanie". Oczywiście, nikomu nie życzę takiego "lądowania".
Czytając książki Cejrowskiego nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać. Niektóre opisy są surrealistyczne.
Ja już chyba na ten samolot poczekałabym...