środa, 9 kwietnia 2008

Podziały

Polska była kiedyś nazywana krajem bez stosów. Rzeczywiście, w porównaniu z resztą tak zwanego "cywilizowanego świata" w Polsce było wyjątkowo spokojnie, przynajmniej pod względem stosunków międzyreligijnych. Byli u nas chrześcijanie wszelkiej maści, wyznawcy judaizmu i islamu. Trudno oczywiście powiedzieć, że nie było waśni i sporów. Były, nieustannie - do momentu, gdy najazd nieprzyjaciół nie jednoczył wszystkich pod wspólnym sztandarem. Zresztą, jak się wydaje, ta szczególna skłonność do ustawicznych kłótni i wspólnej walki z najeźdźcą, była w równej mierze źródłem naszego przetrwania, jak i przyczyną wszelkich niemal nieszczęść. I pod tym względem nic się nie zmieniło. Nadal prawdziwym jest stwierdzenie, że gdzie dwóch polaków, tam trzy opinie, oraz cztery partie polityczne.
W naszym kraju wszystko jest polityką i wszystkie spory przeżywane są szalenie osobiście. Nie umiemy i chyba nie chcemy oddzielać osobistych odczuć od obiektywnych okoliczności. Nie umiemy kierować się ponadpersonalną racją stanu, dobrem kraju tak w jego całości, jak i jego wizerunkiem na zewnątrz. Przykładów można by namnożyć - posłużę się dwoma, zgoła odrębnej natury.
Ostatnie dni naznaczone były sporami wokół nagrody przyznanej ks. arcybiskupowi Stanisławowi Wielgusowi. Nagrody przyznanej z racji czysto naukowych. Mało kto jednak zwracał na to uwagę: dla niemal wszystkich uczestników sporu było to wydarzenie polityczne, które należy postrzegać w kontekście wątków lustracyjnych. Siłą rzeczy o tym, by całą sprawę okryć dyskretnym milczeniem, nie było mowy. Nie chodzi mi tu o zakrywanie prawdy, ale uważam, że wszystko co można było powiedzieć, powiedziane zostało już dawno i dalsze kłótnie służą jedynie utrwalaniu podziałów i ranieniu ludzi.
Na zupełnie innym polu trwa spór wcale nie mniej zaciekły, związany z rozszerzającym się zasięgiem afery korupcyjnej w polskiej piłce nożnej. Kolejni działacze i zawodnicy stają się obiektem zainteresowania organów ścigania. Sponsorzy wycofują się z finansowania drużyn. Canal Plus zagroził podobno nawet zerwaniem kontraktu. Sondaże pokazują, że ludzie domagają się dymisji prezesa Michała Listkiewicza, a ten nie widzi problemu.
Kiedyś mówiło się, że żona Cezara powinna być poza wszelkim podejrzeniem. W imię tej zasady zamieszani w skandale polityczne i obyczajowe działacze i politycy wycofywali się z życia publicznego. Dla dobra wszystkich, dla dobra sprawy. Teraz ani się nikt nie wycofa, ani dobro wszystkich nie jest w cenie. Każdy zajęty jest własnymi sprawami, własnych korzyści tylko szuka. Dlatego myślę, że żaden z dwóch wspomnianych konfliktów szybko nie wygaśnie; o rzeczywistym ich rozwiązaniu nawet nie śmiem marzyć. Czy naprawdę musi nas ktoś napaść, byśmy zwarli szeregi i zaczęli mówić jednym głosem?

Brak komentarzy: