Nie ma sensu mówić o autonomii moralnej, jeśli odrzuci się Boga. Autonomia oznacza niezależność (ograniczoną lub pełną), ale zawsze w odniesieniu do Suwerena, czyli Boga. Odrzucenie Boga czyni termin "autonomia" bezsensownym. Nie można być autonomicznym wobec nieistniejącego bytu.
W gruncie rzeczy nie ma sensu mówić wówczas o wielu sprawach - w tym i o godności osoby ludzkiej. Św. Paweł napisał w 1Kor 15,32: "Skoro zmarli nie zmartwychwstają, to jedzmy i pijmy, bo jutro pomrzemy". Co się nabawimy tu i teraz, to nasze, bo jutra nie będzie i nie ma sensu oczekiwać poranka. Zresztą ta zabawa też nie ma sensu w tym układzie, choć jest to przyjemny bezsens.
Obawiam się, że zwolenników nieistnienia Boga trzeba nam pozostawić w spokoju ich bezsensu, nie dlatego, że nie warto z nimi rozmawiać, ale dlatego, że swoim uporem zamknęli się na możliwość dialogu. Człowiek może się uniezdolnić do szukania i rozpoznania prawdy, siłą rzeczy może się uniezdolnić do szczęścia. Biedni ludzie....
Każdy dzień przynosi nowe znaki obecności Boga w moim życiu - nie tylko w modlitwie, ale w zwykłych szarych sprawach. W polityce, gospodarce, w mediach... W każdym z tych obszarów chce być obecny, chce zbawiać. I dlatego codziennie szukam znaków Jego miłości, znajduję i potwierdzam - On jest po naszej stronie, nawet wtedy, gdy my nie chcemy być po Jego stronie...
2 komentarze:
ktoś,kto nie wierzy w Boga,a ma takie prawo, jest bardzo biedny.nie chcę pisać o innych...powiem o sobie:gdybym nie wierzyła nie miałabym sensu do tego by żyć,zrobiłabym wiele tragicznych rzeczy,nie wiem,czy nie poddała się śmierci,bo po co żyć,gdy nie ma nikogo,kto kochał by do końca i zupełnie za darmo?jeśli Go nie ma,to nie ma i mnie,jeśli Go nie ma,to kto mnie chciał?jeśli Go nie ma,to po co być?
Jeśli Go nie ma... Cóż, powinien być... I jest.
Prześlij komentarz