czwartek, 27 listopada 2008

Mord z litości nad sobą

Gdy umierał Jan Paweł II, na Florydzie konała z głodu Terry Schiavo. Na wniosek męża, który chciał „ułożyć sobie życie” sąd zdecydował o odłączeniu pozostającej od lat w stanie śpiączki kobiety od aparatury dożywiającej. Zmarła na 3 dni przed Ojcem świętym. W ostatnich dniach włoski sąd zdecydował tak samo – tym razem na wniosek ojca – by zaprzestać odżywiania Eluany Englaro, która od 17 lat pozostawała w stanie śpiączki.
Z moralnego punktu widzenia to nawet nie jest eutanazja, jako że pacjent nie ma w kwestii swej śmierci nic do powiedzenia. Swoją drogą, nawet gdy chory prosi o przyspieszenie śmierci, spełnienie jego prośby nie jest godziwe. Terry Schiavo i Eluana Englaro zostały skazane na śmierć, bo ci, którzy im winni byli miłość, tej miłości odmówili. Mówili, że nie mogą patrzeć na cierpienie kochanych osób. Mówili, że śmierć będzie wybawieniem od cierpienia. Rzeczywiście, wybawi ich od cierpienia kochania tych, którzy potrzebują pomocy i opieki.
Jan Paweł II w swojej encyklice o Ewangelii życia zwracał uwagę, że chorych i słabych zabija się dzisiaj coraz częściej tylko dlatego, że są ciężarem dla innych, dla swoich najbliższych i dla całego społeczeństwa. Uśmiercić chorego na chorobę nowotworową jest zdecydowanie taniej, niż poddawać go długotrwałej terapii. Taniej jest odmówić leczenia ludziom starym, niż wyjść naprzeciw ich potrzebom. A najlepiej, by chory sam chciał umrzeć, by sam uznał, że lepiej nie być ciężarem dla nikogo. Więc się nim na różne sposoby manipuluje, budując w nim poczucie osamotnienia i przerażającego obowiązku usunięcia się z życia w imię rzekomej troski o dobro innych.
Prośba o eutanazję jest w swej istocie oskarżeniem rodziny i przyjaciół o brak miłości. Człowiek, który wierzy w miłość, jest gotów przyjąć każdy ból, każde cierpienie. Ludzkie serce nie jest w stanie znieść tylko jednego – że nie jest kochane.
Nie wierzę w miłość, która zabija. Nie wierzę w sprawiedliwość, która głodem morzy nieprzytomnych ludzi. Nie wierzę w służbę zdrowia, która ludzi nazywa roślinami i odmawia im opieki. Papież wielokrotnie powtarzał, że sposób, w jaki społeczeństwo traktuje najsłabszych, jest sprawdzianem jego wewnętrznej kondycji. Jeśli społeczeństwo słabych, chorych, zniedołężniałych traktuje jak śmieci i niechciany ciężar – jeśli ich odrzuca i eliminuje (choćby ich własnymi rękami) – to takie społeczeństwo nie ma przyszłości.
Mówią niektórzy: „Nie stać nas na udzielenie pomocy i opieki wszystkim” i w pierwszym rzędzie ograniczają formy pomocy ludziom starym i ciężko chorym. Pytam zatem: Czy stać nas na to, by tym najsłabszym, najbardziej potrzebującym naszej miłości i wsparcia, odmówić opieki? Czy stać nas na to, by w imię własnej wygody i zadowolenia, że wokół nas nie widać cierpienia, w majestacie prawa niewinni ludzie byli mordowani tak, jak w swoim czasie zamordowano o. Maksymiliana Kolbe?
W Polsce eutanazja – na szczęście – nie jest legalna. Oby nigdy nie była. Obyśmy nie stanęli w jednej linii z tymi, którzy mają krew niewinną na rękach.

Brak komentarzy: