czwartek, 29 stycznia 2009

Głos sumienia

Pada pytanie, czy były premier Kazimierz Marcinkiewicz powinien był odejść od swojej żony, by związać się z inną kobietą, czy też udawać wiernego męża i ojca (przy okazji, kwestia, czy jest ona znacznie młodsza od niego czy też nie, ma naprawdę drugorzędne znaczenie). Otóż jestem przekonany, że pytanie takie jest źle postawione, ponieważ fałszywie zakłada, iż wybór był jedynie pomiędzy niewiernością a obłudą.
Pan Premier nie musiał ani wiązać się z drugą kobietą, ani udawać miłości i wierności. Wystarczyło, by pozostał wierny bez udawania. Nie wiem, skąd się bierze przekonanie, że nie można postępować dobrze, że człowiek zawsze musi zgrzeszyć, jeśli tylko pojawi się pokusa. Przecież Chrystus właśnie do walki z pokusą nas wzywa! Właśnie do wierności zaprasza i uzdalnia! A jeśli człowiek od samego początku jest przekonany, że nie uda mu się wytrwać w wierności, to trudno się dziwić, że motywacji do zmagania brakuje…
Bóg nigdy nie stawia człowieka w sytuacji przymusu grzechu. Nie ma nigdy tak, by człowiek musiał wybrać grzech, że nie ma możliwości wyboru dobra. Kto głosi tezę o nieuchronności grzechu albo kłamie, albo jest po prostu niedoinformowany. Oczywiście, wybór dobra niekiedy kosztuje wiele, niekiedy jest niezwykle bolesny. Jest jednak potwierdzeniem moralnej wielkości człowieka, który uczciwie szuka prawdy, a gdy ją znajdzie – równie uczciwie za nią podąża aż do końca.
Wielu ludzi, popełniając czyny niegodziwe – kradnąc, kłamiąc czy cudzołożąc – twierdzi, że sumienie im niczego nie wyrzuca. Co więcej, zdają się być przekonani, iż postępują słusznie i dobrze! Mylą się jednak uważając, że sam fakt, iż osąd pochodzi z sumienia czyni go prawdziwym i obowiązującym. Sumienie może się mylić, zwłaszcza jeśli jest źle uformowane lub nieuformowane w ogóle.
By zatem powoływać się na głos swojego sumienia, trzeba najpierw dołożyć starań, by je solidnie uformować, uczciwie szukając prawdy – choćby najbardziej wymagającej i trudnej. Co przez to rozumiem? Ano – lekturę Pisma św., odwołanie do rzeczywistych autorytetów moralnych. Tylko sumienie rzeczywiście prawe może aspirować do kryterium prawdziwości osądu i tylko wtedy, jego osąd można uznać za pewny i wiążący.
„W głębi sumienia — czytamy w Soborowej Konstytucji Duszpasterskiej o Kościele — człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny i którego głos wzywający go zawsze tam, gdzie potrzeba, do miłowania i czynienia dobra, a unikania zła, rozbrzmiewa w sercu nakazem: czyń to, tamtego unikaj. Człowiek bowiem ma w swym sercu wypisane przez Boga prawo, wobec którego posłuszeństwo stanowi o jego godności i według którego będzie sądzony” (KDK 16).

Brak komentarzy: