środa, 6 lutego 2008

Środa Popielcowa

Nawrócenie

Dzisiaj zaczął się Wielki Post. Po niezbyt długim karnawale przyszedł czas na refleksję i pokutę. I przed oczami staje wtedy zwieszona jak sitowie głowa, posępna twarz, wór zamiast ubrania, biczowanie… Schematy i stereotypy, co wiąże się z chrześcijańskim przeżywaniem Wielkiego Postu niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Trochę mają, oczywiście, ale tylko trochę.

Od strony zewnętrznej wydawałoby się, że warunkiem dobrego przeżycia Wielkiego Postu jest: nie jeść, rozdać pieniądze i się dużo modlić. O ile rzeczywiście post, modlitwa i jałmużna od początku są narzędziami pokutnymi, o tyle sprowadzanie do nich pobożności chrześcijańskiej jest po prostu nieporozumieniem. Są one tylko narzędziami na drodze nawrócenia, narzędziami o tyle skutecznymi, o ile są właściwie wykorzystane – co skądinąd jest receptą dotyczącą wszystkich narzędzi, nie tylko duchowych.

Post. Nie można go utożsamiać z niejedzeniem. Powstrzymanie się od pokarmu powoduje odczucie pewnego niedosytu, który ma przypomnieć człowiekowi, że życie ludzkie to coś więcej, niż tylko zamknięty krąg chłonno-trawienny. Pan Jezus powiedział: „Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych”. Odczucie niedosytu ma nas kierować ku Bogu, a nie ku lodówce z niecierpliwym wyczekiwaniem, kiedy wreszcie będzie można się porządnie najeść. Zresztą, pościć można nie tylko od jedzenia. Pomijam post od grzechu (bo to obowiązuje zawsze) i od używania szkodliwych rzeczy (jak papierosy, czy narkotyki). Kościół wzywa w Wielkim Poście do rezygnacji z używania alkoholu, ograniczenia korzystania z telewizji czy nie uczestniczenia w zabawach. Wszystko po to, by serce człowieka skierowało się ku Bogu.

Jałmużna. Najczęściej przez jałmużnę rozumie się udzielenie daru finansowego potrzebującym. Jakże często jednak towarzyszą temu osądy: „nie dam, bo na pewno to przepije”, albo inne podobne. Rzadko jednak w zastępstwie pieniędzy pojawia się myśl (i czyn za nią idący), by potrzebującym w takim razie dać jedzenie lub inny dar materialny. Zbyt mocno się przywiązujemy do pieniędzy, zbyt mocno na nich polegamy. A przecież rozdać pieniądze jest jeszcze stosunkowo łatwo. Znacznie trudniej dzielić się walutą cenniejszą (zwłaszcza dziś) od pieniędzy: czasem i miłością. Dzielić się nimi z tymi, którzy ich potrzebują najbardziej – odrzuconymi, zepchniętymi na margines… ale też najbliższymi – z żoną, z dziećmi, z rodzicami. Nie mamy czasu dla innych, wciąż zabiegani, zagonieni. Siłą rzeczy nie mamy również czasu dla Boga. Jałmużna, zatrzymując nas przy ludziach ubogich, zatrzymuje nas przy Bogu i sprawia, że przestajemy liczyć na własną przemyślność, własną zaradność, swoje zdolności, układy i pieniądze.

I modlitwa… Nie odklepywane pacierze, ale modlitwa – bezradnego powierzenia się Bogu i zasłuchania w Jego głos. Jakże często mówimy, że nie mamy na nią czasu. Czasu na modlitwę, czasu wolnego dla Boga nie znajdziemy. Czas na modlitwę trzeba stworzyć, wygospodarować. Zrezygnować z jednej, kilku, może nawet kilkunastu niezbędnych – zdawałoby się – rzeczy, by przeznaczyć czas na spotkanie z Bogiem. To nie jest marnowanie czasu. To jest nawrócenie: zwrócenie serca ku Bogu, a przez to i ku żyjącemu obok nas człowiekowi.

Owocnego czasu Wielkiego Postu życzę wszystkim.

Brak komentarzy: