wtorek, 29 lipca 2008

kocham cię jak Irlandię...

Właśnie przeczytałem wiadomość, że Europejski Trybunał Praw Człowieka (The European Court of Human Rights) zgodził się wysłuchać zażalenia trzech obywatelek Irlandii na restrykcyjne prawo tego kraju odnośnie aborcji, "zmuszające je do przerwania ciąży poza granicami ojczystego kraju, a przez to naruszające ich prawa i wolności obywatelskie".

Podobno prawo odnośnie rodziny i tzw. kwestii reprodukcyjnych miało pozostawać w gestii każdego z państw członkowskich. O tym, że Instytucje Europejskie niespecjalnie są tym rozwiązaniem usatysfakcjonowane, wiadomo od dawna. Raz po raz pojawiają się naciski, by Irlandia, Polska i Malta umożliwiły dokonywanie aborcji na życzenie na swoich terenach. Wychodzi na to, że Trybunał podejmie próbę zmuszenia Irlandii ( a konsekwentnie później i innych krajów) do liberalizacji prawa, poprzez stwierdzenie, że narusza ono podstawowe prawa i wolności. Zgoda na wysłuchanie skargi oznacza bowiem - przynajmniej dla mnie - uznanie własnej jurysdykcji w danej kwestii. Jeśli jest jurysdykcja - pójdzie za nią wyrok, a ten (na ile znam kierunek ideologiczny ETPC) może być tylko jeden.

Brak komentarzy: