W Wielkiej Brytanii katolickie agencje adopcyjne zgodziły się - podobno - podporządkować prawu zakazującemu dyskryminacji ze względu na orientację seksualną. Mówiąc po polsku, zgodziły się przyjmować i opiniować wnioski adopcyjne od związków homoseksualnych (w Wielkiej Brytanii prawo zrównało takie związki z małżeństwami). Media określiły tę decyzję jako kompromis oparty na zdrowym rozsądku.
Prawdę mówiąc, to kompromisu nie widzę wcale, bo co to za kompromis w którym katolicka mniejszość musi podporządkować się dyktatowi lesbijsko-gejowskiego lobby.
Nie wiem dlaczego, ale odnoszę przemożne wrażenie, iż liberałowie kompromisowym nazywają każde rozwiązanie, w którym przyjmuje się ich stanowisko, zaś bezkompromisowym, w którym tzw. konserwatyści nie chcą ustąpić (tu wszakże rację im przyznać trzeba). Nie jest możliwy kompromis pomiędzy światem wartości i światem braku wartości. Nie można być "trochę wiernym" Prawdzie. Nie można być "trochę katolikiem". Chrześcijaninem się jest, a nie bywa.
Każdy dzień przynosi nowe znaki obecności Boga w moim życiu - nie tylko w modlitwie, ale w zwykłych szarych sprawach. W polityce, gospodarce, w mediach... W każdym z tych obszarów chce być obecny, chce zbawiać. I dlatego codziennie szukam znaków Jego miłości, znajduję i potwierdzam - On jest po naszej stronie, nawet wtedy, gdy my nie chcemy być po Jego stronie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz