Olimpiadzie przyglądałem się w zasadzie tylko poprzez prasę i internet - transmisje w amerykańskiej telewizji były (delikatnie rzecz ujmując) mało zajmujące, przynajmniej dla mnie. Pokazywały wyłącznie finały Amerykanów i Chińczyków, zazwyczaj opóźnioną o 12 godzin retransmisją. W gruncie rzeczy, to nawet za bardzo się tej koncentracji uwagi nie dziwię. Amerykanów pokazywano, bo to w końcu Ameryka. W Polsce też pokazują naszych (gdy jest kogo pokazać). Chińczyków pokazywano, bo pokazywano także bardzo wiele finałów, a w tych złoto najczęściej zgarniali właśnie mieszkańcy Państwa Środka.
Nie jestem również zdziwiony, że najwięcej (i to z jaką przewagą) złotych medali zdobyli gospodarze. Powodów jest wiele. Po pierwsze, to ich teren i mieli najlepszy doping z możliwych. Po drugie w ich mentalności, jedynie złoto się liczyło - każde inne miejsce, choćby medalowe - jest sromotną porażką, hańbą i wstydem. W końcu, jeśli wierzyć doniesieniom prasowym z czerwca i lipca, ponad 30% mieszkańców Azji jest "odpornych" na badania antydopingowe... Niespecjalnie jestem zwolennikiem spiskowych teorii, ale jest dla mnie rzeczą niemożliwą, by Chińczycy byli aż tak bardzo najlepsi w sportach gimnastycznych (swoją drogą, jedynym nie-Chińczykiem złotym medalistą był Polak...). Przypomina mi cała ta sytuacja jakość sportowców z krajów socjalistycznych, zwłaszcza nadzwyczajne wyniki sportowców z Niemieckiej Republiki Demokratycznej i Związku Sowieckiego. Mieli wygrać, to się ich podrasowywało, by wygrywali.
Dla Chin, zwycięstwo w klasyfikacji medalowej jest sprawą wagi najwyższej. Chuny mają pokazać, że są najlepsze na świecie. To pokazują. Dokładnie z tego powodu "podrasowano" na potrzeby telewizji transmisję otwarcia Igrzysk (nagrane wcześniej i poprawione komputerowo fajerwerki, podłożenie cudzego głosu pod wykonanie piosenki przez dziewczynkę). Chiny mają być najlepsze.
Niewątpliwie, dorobek medalowy robi wrażenie. Wrażenie robiła transmisja inauguracji zawodów. Ale mam przedziwne przeczucie, że wszystko jest ustawione, sfabrykowane, fałszywe. Nawet pokojowy charakter Olimpiady jest naznaczony fałszywymi zgrzytami krat zamykanych za obroncami praw człowieka i niewygodnymi dziennikarzami.
Polacy na tej olimpiadzie wypadli słabo - przynajmniej w stosunku do medalowych apetytów. Pływacy popływali, biegacze pobiegali i żeglarze wypróbowali swoje łódki. Faworyci - jak to zwyczajowo ujęły media - zawiedli na całej linii (co nie do końca jest prawdą, skoro 3 złote medale są). Jeszcze niedawno z dumą noszeni na rękach dziś odsunięci w zapomnienie. Słychać głosy usprawiedliwień, oskarżeń...Zaczęło się szukanie winnych... Pewnie wielu trenerów zostanie zwolnionych, niektórzy zawodnicy zakończą swoje kariery. Działacze... spotkają się na kilku naradach, może się lekko przetasują, i podejmą grę w "przygotowania" do kolejnych igrzysk, mistrzostw, zawodów. Będzie jak zwykle, niestety.
Każdy dzień przynosi nowe znaki obecności Boga w moim życiu - nie tylko w modlitwie, ale w zwykłych szarych sprawach. W polityce, gospodarce, w mediach... W każdym z tych obszarów chce być obecny, chce zbawiać. I dlatego codziennie szukam znaków Jego miłości, znajduję i potwierdzam - On jest po naszej stronie, nawet wtedy, gdy my nie chcemy być po Jego stronie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz