sobota, 16 sierpnia 2008

Tarcza

Nie wiem, czy tarcza antyrakietowa to dobry pomysł. W gruncie rzeczy ma przecież znaczenie czysto symboliczne - 10 antyrakiet to delikatnie mówiąc niewiele. Wystarczy wspomnieć, że 6 podwodnych okrętów rakietowych o napędzie nuklearnym (Project 941, ros: Akula - NATO: Typhoon) wozi 6 * 20 rakiet SS-N-20. Do tego rakiety w silosach i na lądowych wyrzutniach mobilnych. Więc tych 10 antyrakiet naprawdę niewiele znaczy. Moją niepewność rozwiewa jednak aktywność "dyplomatyczna" Rosji.
Pogróżki Rosji wobec Polski są zapewne tylko dyplomatyczną zagrywką, ale jednocześnie - zważywszy dotychczasową historię wzajemnych stosunków - zagrywka, którą trzeba potraktować poważnie. Możliwe są dwa rozwiązania: albo się Polska ugnie i podda imperialnym pomrukom Moskwy, albo poszuka mocnego sojusznika, który będzie realnie nas ubezpieczał. I właśnie dlatego tarcza w Polsce jest potrzebna. Amerykanie mają bowiem dziwny, acz chwalebny zwyczaj, że poważnie traktują każdy atak na własnych obywateli, zwłaszcza obywateli w mundurach. Ich baza w Polsce oznacza realne zwiększenie bezpieczeństwa Polski, ponieważ atak na instalację antyrakietową w Polsce oznaczałoby jednocześnie bezpośredni atak na USA. A na to Rosja sobie raczej pozwolić nie może. Gruzini takiej instalacji u siebie nie mieli...
Baza antyrakietowa może więc w sensie realnych zdolności obronnych mieć znaczenie niewielkie, ale strategicznie jest bezcenna. No, może nie bezcenna, ale cenna bardzo.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Oby przez tę "tarczę" nie spełniły się w przewrotny sposób słowa Jezusa wypowiedziane do św. Faustyny Kowalskiej, że oto z Polski wyjdzie iskra, która przygotuje świat na Jego powtórne przyjście.