czwartek, 14 sierpnia 2008

Profesor

Do poprzedniego posta Marcin przydał komentarz z pytaniem o słówko komentarza :) do zamieszczonego w "Kurierze Lubelskim" wywiadu z prof. Zbigniewem Mikołejką (kieruje Zakładem Badań nad Religią w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN). Nie będę streszczał jego wypowiedzi - chętnych odsyłam na strony gazety.

W pewnym momencie Profesor stwierdza, że jest agnostykiem. To dobrze, że ma śmiałość się przyznać, choć zapewne dla niego agnostycyzm jest rzeczą oczywistą. Jakże bowiem mógłby badać religie ktoś, kto jest emocjonalnie i ideologicznie zaangażowany w którąkolwiek z nich? Problem w tym, że - przynajmniej w odniesieniu do chrześcijaństwa - badanie takie bez wiary nie ma najmniejszego sensu. Chrześcijaństwo nie jest ideologią ani religią w sensie jakiejś religijności naturalnej - jest doświadczeniem wiary, doświadczeniem obecności Boga w życiu człowieka. Oczywiście, wielu ludzi deklarujących się jako chrześcijanie, de facto pozostaje na poziomie ideologiczno-obyczajowym, nie doświadczając w najmniejszym stopniu, że Bóg jest blisko nich, że kocha, że się troszczy...

Chrześcijaństwo jest drogą wiary, którą człowiek przeżywa we wspólnocie z Bogiem, ponieważ ten Bóg sam stał się człowiekiem i dosłownie wszedł w ludzką historię. Kto nie ma tego doświadczenie, tak naprawdę nic, lub niewiele rozumie. Pan Profesor Mikołejko nie rozumie nic.
Jego obraz pobożności maryjnej jest równie uproszczony co niektóre ludowe zwyczaje. Nie rozumie dogmatów - nazywa je maryjnymi, podczas gdy w istocie odnoszą się do działania Boga w historii człowieka. Deprecjonuje rolę pielgrzymek, zapominając, że są elementem budowania osobistego doświadczenia Boga.
A propos pielgrzymek... W pewnym momencie przytacza rozmowę z maturzystką, która w intencji matury idzie do Częstochowy. Przytacza komentarza o. W. Oszajcy SJ, że dziewczyna powinna się uczyć, a nie modlić. Tak powinna się uczyć, ale dlaczego ma się nie modlić? Czy Pan Bóg jest od duchowych spraw tylko? Nie! Moje doświadczenie wiary pokazuje mi, że Bóg jest obecny w całym moim życiu. Kiedy się modlę za moich studentów, kiedy proszę o światło na prowadzony wykład, to nie znaczy, że chcę, by Bóg za mnie się do wykładu przygotował, ale by dał mi łaskę wykorzystania wiedzy i umiejętności, które posiadam.

Kiedy do lasu wchodzi drwal - widzi drzewa. Kiedy wchodzi cieśla, widzi materiał budowlany. Kiedy wchodzi leśnik, widzi żywy leśny organizm. Trochę podobnie jest z teologią: kiedy o wierze mówi polityk - będzie widział tylko ideologię. Socjolog zobaczy zwyczaje. History będzie mówił o wydarzeniach i procesach. Żaden z nich jednak nie dostrzeże (jeśli sam nie jest człowiekiem wiary), że teologia w swej istocie jest owocem budowanego przez pokolenia i kultury doświadczenia wiary, odnoszącej się do osobistej relacji pomiędzy Bogiem i człowiekiem. Ktoś, kto się nie modli, tego po prostu nie zrozumie, nawet jesli jest profesorem. Nawet jeśli byłby księdzem.

Brak komentarzy: