Kiedyś na ulicach Warszawy widziałem taki napis: "Polska dla Polaków, ziemia dla ziemniaków, a księża na księżyc". Wydawało mi się to wtedy (byłem w liceum) nawet zabawne, ale kilka dni temu usłyszałem od znajomej katechetki podobne, budzące wspomnienia, zdanie: "ludziom się zdaje, że księża to z księżyca się biorą". Chodziło o to, że choć księża się spowiadają, wiele pobożnych rzeczy mówią, jednak alkohol piją , papierosy palą, samochodami jeżdżą za szybko, o innych grzechach (niekiedy dobrze znanych otoczeniu) nie wspominając. Niewątpliwie, księża są grzesznikami, jak wszyscy inni, choć nie da się też ukryć, że pełniony urząd prezbitera nakłada też na nich większe obowiązki i wymagania.
Dzisiaj jest Wielki Czwartek, dzień, w którym Kościół wspomina moment ustanowienia sakramentu Eucharystii i Kapłaństwa. W Wielki Czwartek podczas Mszy Krzyżma wokół biskupa miejsca gromadzi się całe prezbiterium diecezji a nierzadko udzielane są święcenia (w Wielki Czwartek w 1992 roku sam otrzymałem święcenia diakonatu w lubelskiej Archikatedrze) . Od święceń prezbiteratu minęło lat prawie 15. Momentami pięknych, momentami trudnych, często monotonnie szarych, naznaczonych z jednej strony ludzkim grzechem, ale z drugiej - przemożną łaską Bożą. To, że najpierw wymieniam ludzką kondycję, nie znaczy, że jest ona ważniejsza - inaczej bym nie mógł mówić o przemożnej łasce Boga. Mówię o niej najpierw, bo często jest ona - ta grzeszna ludzka natura - po prostu lepiej widoczna. Zdaję sobie sprawę, że nasze kapłańskie życie często nie dostaje do standardów Ewangelii, której zobowiązaliśmy się służyć. Często nie potrafimy oddać życia Bogu i Kościołowi do końca. Często zdarza się, że blichtr świata bardziej nas pociąga niż karty Świętej Księgi i skupienie Liturgii. Pokusa, by żyć jak inni ludzie nas nie omija, a my łatwo dajemy się jej zwieść. To wszystko prawda.
Ale też - gwoli sprawiedliwości - trzeba powiedzieć, że to nie jest cała prawda o nas, robotnikach ostatniej godziny. Przez nasze ręce i słowa działa Bóg. Mocą udzielonej nam władzy grzechy zostają odpuszczone a pojednany człowiek na nowo wraca do jedności z Bogiem. Ta sama łaska, której jesteśmy sługami wobec powierzonych nam ludzi, nas samych dotyka i przemienia, stopniowo otwierając na rzeczywistość, której świat nie zna i znać nie chce. To właśnie przemożna miłość Chrystusa uzdalnia nas, słabych i grzesznych, by zostawić naprawdę wszystko, i naprawdę całe życie oddać Bogu na służbę. To łaska sprawia, że zatrzymujemy się w pogoni za własnym cieniem i stajemy się - według słów samego Pana - ludźmi nie z tego świata. Nie z Księżyca, ale z nieba.
Tajemnica przemieniającej łaski... Wielu w nią nie wierzy, ale dziś w Wielki Czwartek Roku Pańskiego 2008 zaświadczam: Bóg jest większy od naszych, od moich grzechów. Z sobie tylko znanych powodów wybrał mnie i innych do szczególnej służby w Kościele. Swoją pełną miłości łaską mnie prowadzi i pozwala siać swoje Słowo pośród ludzi, którzy utracili nadzieję.
Dziś składam Mu dziękczynienie i oddaję chwałę, ale też proszę Was o modlitwę za mnie i innych wezwanych do tej niezwykłej posługi, abyśmy pozostali wierni otrzymanemu wezwaniu, wierni udzielonej nam łasce.
Dziękuję Mu za ludzi, których na mojej drodze postawił: moją rodzinę, moich przyjaciół, znajomych, wrogów. Dziękuję mu za moich nauczycieli i moich studentów. Szczególnie mocno dziękuję Mu za łaskę wiary, a w tym kontekście za moich Rodziców i Chrzestnych. Obie Mamy - rodzona i chrzestna - są już u Niego (niech im ich świadectwo wynagrodzi obficie). Mój rodzony Ojciec przygotowuje się w Seminarium Duchownym "Redemptoris Mater" do przyjęcia święceń prezbiteratu (jeszcze kilka lat studiów przed nim).
Dziękuję za życie i świadectwo ks. Olgierda Nassalskiego, marianina, wieloletniego proboszcza na Marymoncie w Warszawie. Dziękuję za ks. Janusza Nagórnego, mojego profesora i szefa w Instytucie Teologii Moralnej KUL. Dziękuję za ks. Marka Garrow, niedawno zmarłego byłego generała mojego zgromadzenia. Wspominając tych trzech zmarłych kapłanów, ogarniam serdeczną, wdzięczną pamięcią wszystkich - żyjących i zmarłych - wspaniałych księży, których świadectwo i poświęcenie w pracy dla Chrystusa i Kościoła umacniało mnie w moim własnym powołaniu.
Dziś otaczam ich wszystkich swoją modlitwą i wdzięcznością.
Każdy dzień przynosi nowe znaki obecności Boga w moim życiu - nie tylko w modlitwie, ale w zwykłych szarych sprawach. W polityce, gospodarce, w mediach... W każdym z tych obszarów chce być obecny, chce zbawiać. I dlatego codziennie szukam znaków Jego miłości, znajduję i potwierdzam - On jest po naszej stronie, nawet wtedy, gdy my nie chcemy być po Jego stronie...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz