niedziela, 16 marca 2008

In vitro

Dyskusja wokół in vitro opiera się na braku informacji co do natury i przebiegu procedury - tak na płaszczyźnie medycznej, jak i antropologicznej. Ocena moralna i wynikające stąd stanowisko Kościoła jest jednoznacznie i w moim przekonaniu nie może być inne. Szczegółowo zostało opisane w Instrukcji Kongregacji Nauki Wiary "Donum vitae" z 1987 roku, oraz odniesienia do in vitro znaleźć można w encyklice Jana Pawła II "Evangelium vitae" z 1995 roku. Wbrew pozorom, co do natury rzeczy, niewiele się zmieniło w kwestii in vitro (poza oczywistym postępem technicznym, podnoszącym skuteczność zabiegu).

Problem z in vitro jest złożony. Od strony biomedyczn0-etycznej wyraża się w następujących problemach:
1. problem bezpłodności jest w ogromnej części zawiniony przez stosowanie antykoncepcji hormonalnej. W dalszej mierze wynika z zanieczyszczenia środowiska współczesnego człowieka przez hałas, stres, czynniki chemiczne oraz samoistne, naturalne komplikacje zdrowotne;
2. procedura sztucznego zapłodnienia związana jest z silną manipulacją systemem hormonalnym organizmu kobiety, co nie pozostaje bez wpływu na jej dalsze zdrowie. O ile zrozumiałe jest leczenie chorób (w tym bezpłodności) przy pomocy leków hormonalnych, o tyle w przypadku in vitro działanie hormonami nie ma charakteru terapeutycznego, dlatego nie może zostać zaakceptowane;
3. pobieranych jest kilka/kilkanaście komórek jajowych, zapładnianych jest (zazwyczaj) więcej, niż zostanie wykorzystanych do implantacji do macicy. Istnieją oczywiście procedury, w których pobiera się tylko jedną komórkę jajową, jednak uczciwość nakazuje przyznać, że stosuje się je bardzo rzadko, nade wszystko ze względu na znacznie mniejszą skuteczność zabiegu;
4. samo zapłodnienie dokonywane jest (często) poprzez iniekcję plemnika do wnętrza komórki jajowej - w ten sposób przełamywane są naturalne bariery chroniące zdrowie genetyczne przyszłego potomstwa. Konsekwencje zdrowotne są trudne do oszacowania, gdyż najstarsze dziecko poczęte metodą in vitro ma obecnie lat 30 - swoją drogą Luisa Brown niedawno urodziła poczęte w sposób naturalny bliźnięta. Konsekwencje długoterminowe stosowania in vitro dadzą się zaobserwować dopiero za ok 40 lat (za 2 pokolenia), pod warunkiem, że takie badania będą prowadzone i będą prowadzone uczciwie;
5. niewykorzystane do implantacji zarodki są niszczone, wykorzystywane do badań i eksperymentów lub (w najlepszym razie) zamrażane do późniejszej implantacji (zwłaszcza w wypadku niepowodzenia implantacji w pierwszej próbie). W wielu krajach czas przechowywania zarodków ograniczony jest do 5 lat (po tym okresie są one niszczone). W niektórych krajach dopuszcza się adopcję pozostawionych zarodków przez niepłodne małżeństwa, w innych nie;
6. w przypadku niewłaściwego rozwoju dziecka w łonie kobiety, lub w przypadku komplikacji wynikających z ciąży mnogiej po udanej implantacji wszystkich transferowanych zarodków, często przeprowadza się aborcję selektywną;
7. wbrew twierdzeniem entuzjastów sztucznego zapłodnienia, nie są to zabiegi terapeutyczne, gdyż jedynie pozornie likwidują problem bezpłodności. Za terapię można uznać tylko te procedury, w efekcie których do zapłodnienia dochodzi w ramach (po zaistnieniu i w bezpośrednim związku) aktu małżeńskiego;
8. niewątpliwy postęp technologiczny sprawia, że skuteczność metod sztucznego zapłodnienia wzrasta, choć uczciwie trzeba stwierdzić, że nadal pozostaje na stosunkowo niskim poziomie. Warto jednocześnie zauważyć, że w prezentacji tego wątku nierzadko zauważalna jest poważna manipulacja danymi. Zwolennicy in vitro liczą skuteczność według liczby matek, które urodzą dziecko, bez względu na liczbę podjętych prób. Przeciwnicy wskazują, że równanie powinno dotyczyć liczby dzieci urodzonych do liczby tych powołanych do istnienia w laboratorium. Różnica jest 10-20 krotna;
9. podnosi się argument, że w naturze 80% zaistniałych zarodków obumiera samoistnie, co miałoby uczynić zapłodnienie sztuczne równie skutecznym, co naturalne. Należy jednak wskazać na zasadniczą różnicę pomiędzy naturalnym i niechcianym wprost obumarciem zarodka w łanie kobiety, a skazaniem go na unicestwienie na mocy arbitralnej decyzji technika medycznego czy lekarza.

Obok wskazanych problemów bioetycznych, zabieg in vitro jest nie do zaakceptowania z punktu widzenia antropologii chrześcijańskiej:
1. prokreacja (czy jak to określają fascynaci in vitro - reprodukcja) zostaje wyprowadzona poza kontekst aktu małżeńskiego. Współżycie małżonków nie jest przyczyną poczęcia, a jedynie koniecznym warunkiem jego zaistnienia. W przypadku in vitro poczęcie jest wymuszone przez technika w laboratorium. W antropologii chrześcijańskiej to nie człowiek jest panem życia, lecz Bóg. Człowiek nie ma władzy ani nad życiem ani nad śmiercią.
2. pragnienie posiadania potomstwa, aczkolwiek naturalne, piękne i zrozumiałe, nie upoważnia do podejmowania dowolnych działań w tym kierunku, a jedynie działań godziwych. Dziecko jest niewątpliwie wielkim dobrem, ale nie jest własnością rodziców. Jest zrozumiałe, że małżonkowie chcą mieć dziecko, ale jego obecność nie może być traktowana jako środek do zaspokojenia nawet najszczytniejszych pragnień. Człowiek, każdy człowiek od samego początku swego istnienia posiada niezbywalną godność przysługującą osobie. Osoba nigdy nie może być wykorzystywana jako środek do celu (choćby najszczytniejszego), nigdy nie może być użyta lub poświęcona dla dobra innych (choć sama może złożyć swoje życie w darze) - człowiek może być jedynie celem działania.

Kościół nie odmawia nikomu prawa do szczęścia wynikającego z rodzicielstwa. Prawdziwe rodzicielstwo nie jest jednak w sposób bezwzględny związane z biologicznym pokrewieństwem, ale nade wszystko z miłością, jako dziecko jest obdarzane przez rodziców. Dlatego Kościół wzywa, by w przypadku niepłodności małżeństwa podjąć wezwanie do rodzicielstwa poprzez adopcję lub inne formy przysposobienia.

Niewątpliwie, bezpłodność jest coraz powszechniejszym i coraz bardziej dotkliwym problemem współczesności. Ale trzeba się z nią mierzyć w sposób mądry i godziwy. Trzeba o tym zmaganiu mówić w sposób mądry i godziwy. A to nie wszyscy umieją. Niestety, wielu dziennikarzy znajduje w jątrzeniu i podsycaniu wzajemnych nieporozumień jakieś szczególne upodobanie. Sami nie do końca rozumiejąc istotę problemu, wykorzystają niewiedzę innych i prowokują zaognione dyskusje. Stąd jeszcze raz przywołuję wystosowany przed kilku laty "Apel do mediów", przygotowany przez sekcję polskich teologów moralistów.

Na koniec, żeby nie było żadnych wątpliwości: jeśli poczęte zostanie dziecko metodą in vitro - zasługuje ono na taki samy szacunek, jak wszyscy inni ludzie. I jest kochane przez Boga. I objęte jest Jego miłością i planem zbawienia.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

witam.
te słowa przypominaja mi wykład KSIEDZA, sa bardzo pouczajace i ciekawe.

dziekuje za odpowiedz na komentarz o smieci taty.

Anonimowy pisze...

Bardzo trudny temat jak się okazuje Ksiądz wywołał, ale od kiedy,poznałam to zagadnienie bardziej od środka utwierdziłam się w przekonaniu, że nikt nie ma prawa stawiać siebie w roli Pana Boga i nie ma prawa decydować za Pana Boga. Owszem mamy prawo do szczęścia jakim jest dziecko, ale nie za wszelką cenę. Mma wrażenie, że wielu ludzi nie rozumie tego i nie akceptuje tego. Jest wiele czynników, które ludźmi kierują i nie zawsze są to te, które powinny być na pierwszym miejscu- a szkoda..pozostaje nasza cicha modlitwa do Pana...<><