środa, 27 sierpnia 2008

Demograficzne problemy nowoczesnej Europu

Specjaliści od demografii ustalili, że (cytuję za onet.pl):
Za siedem lat liczba zgonów przewyższy liczbę urodzeń. Mimo to, dzięki imigracji populacja Unii Europejskiej będzie rosła do roku 2035; kiedy to osiągnie poziom 521 milionów i zacznie spadać.
Do roku 2060:
  • w Bułgarii liczba ludności zmniejszy się o 28 procent,
  • na Litwie o 26 proc.,
  • na Łotwie o 24 proc.,
  • w Polsce o 18 procent.
W innych krajach obywateli przybędzie -
  • na Cyprze 66%,
  • w Irlandii 53 proc.,
  • w Luksemburgu o 52 proc.,
  • w Wielkiej Brytanii o 25proc.
Eksperci zaznaczają że zmiany demograficzne będą miały poważne konsekwencje gospodarcze - dziś na jednego emeryta przypadają cztery osoby w wieku produkcyjnym, za 50 lat będzie ich tylko dwie.

Przełożyłem to sobie na nasze. Są dwa strachy nękające współczesną Europę. Pierwszy, to że na jutrzejszą emeryturę dzisiejszych dorosłych nie będzie miał kto pracować, więc grozi im (nam) bida z nędzą. A grozi, bo polityka demokratyczno-rodzinna tudzież podatkowo-ubezpieczeniowa doprowadziła do odwrócenia przyrostu naturalnego i przejedzenia zasobów gromadzonych na kontach emerytalnych.
Drugi strach spowodowany jest islamizacją Europy. To tez nie jest bezprzedmiotowy lęk. Już w tej chwili w Izraelu znacząca część obywateli państwa Izrael wyznaje islam. Żyją w rodzinach wielodzietnych, i ich liczba w naturalny sposób rośnie. Za kilka lat będą mogli przejąć władzę w Izraelu, jeśli tylko będą chcieli.
Problem w tym, że oba strachy są skutkiem przyjętej polityki wewnętrznej i własnej degradacji moralnej Europy. Zachodnia Europa jest coraz mniej chrześcijańska; bojąc się islamu niewiele robi, by odnowić, wzmocnić własne korzenie. Mit neutralności światopoglądowej nowoczesnego państwa uniemożliwia działania na rzecz odbudowy własnej tożsamości.

Bardzo jestem ciekaw, jak się sytuacja będzie rozwijała, zwłaszcza w Polsce. Nie mam wątpliwości, że liberalni i socjalistyczni pieniacze będą atakowali chrześcijan na wszelkie możliwe sposoby. Czy chrześcijanie będą na tyle mądrzy, że się pod tą presją nie ugną, pewności nie mam. Obawiam się, że już teraz jest nas zbyt mało, by realnie kształtować politykę rodzinną i gospodarczą w naszym kraju.
Rodzicielstwo jest na cenzurowanym, żywa wiara jest na cenzurowanym... Nie jest łatwo, i łatwiej raczej nie będzie. Niewykluczone, że w przedziwny sposób chrześcijanie staną się znowu maleńkim zaczynem, od podstaw ewangelizując współczesnych pogan - jak 2000 lat temu.

Brak komentarzy: