piątek, 29 sierpnia 2008

Prześladowania

Dziś wieczorem dwaj księża z Indii zabrali mnie na kolację do niewielkiej, acz bardzo sympatycznej indyjskiej knajpki, gdzie metodą bufetu można było zakosztować specjałów indyjskiej kuchni. Oczywiście, były to potrawy przygotowane pod podniebienia białych, bez straszliwej ostrości prawdziwie oryginalnych potraw indyjskich, ale i tak było bardzo pikantnie. Kosztując pyszności zapytałem o prześladowania chrześcijan w Indiach.

Fr. Lawrence przypomniał mi, że wszystko zaczęło się tuż przed Wigilią Bożego Narodzenia. Dla fanatycznych ugrupowań hinduistycznych nie miały znaczenia różnice wyznaniowe pomiędzy różnymi denominacjami chrześcijan. Każdy z chrześcijan był równie nienawistny. Ponieważ zaś ugrupowania te stanowiły zaplecze jednej z rządzących partii, ani rząd stanowy, ani federalny nie miały politycznej woli podjąć zdecydowaną interwencję. Dopiero teraz, gdy w ciągu ostatnich tygodni ponad 20 osób zginęło i podniósł się szum na arenie międzynarodowej, premier Indii zdecydował się użyć swoich prerogatyw i wysłać wojsko. Czy to wystarczy - zobaczymy...

Rozmowa z z moimi indyjskimi przyjaciółmi uświadomiła mi, że hindusi traktują nas (przynajmniej w pewnym sensie) znacznie mądrzej, niż my, chrześcijanie, samych siebie. Dla nich wszyscy chrześcijanie są po prostu wyznawcami Chrystusa. Czasem mam wrażenie, że my o tym podstawowym fakcie zapominamy i ważniejsze jest dla nas zdaje się być to co dzieli, od tego, co łączy. Szkoda. Jak długo się to nie zmieni, o rzeczywistym ekumenizmie nie ma mowy. Może zatem trzeba, by ktoś nas, wyznawców Chrystusa prześladował nie zważając na denominacje, byśmy się zjednoczyli?

Brak komentarzy: