Proszę mi wybaczyć toporność tłumaczenia. Starałem się, by było możliwie wierne, choćby kosztem piękna języka. Poniższy tekst jednak jest tak piękny, że nawet z nie najładniejszym tłumaczeniem wart jest zatrzymania i uwagi. Pochodzi on z serwisu Zenit.org, w wersji anglojęzycznej.
Sojusz Hobbitów przynosi triumf nadziei
Elizabeth Lev. (ZENIT ZE090409 – tłumaczenie własne)
Rzym, 9 kwietnia 2009 (Zenit.org)
Oto opowieść godna pióra J.R.R. Tolkiena. Wydarzenia w Komisji Zaludnienia i Rozwoju ONZ, jakie miały miejsce w zeszłym tygodniu, są jakby żywcem zaczerpnięte z jego wielkiej trylogii „Władca pierścieni”.
W zeszłym tygodniu, reprezentanci 47 krajów zebrali się w Nowym Jorku na corocznym spotkaniu Komisji ds. Zaludnienia i Rozwoju, będącej częścią Rady ds. Ekonomii i Spraw Społecznych ONZ. Przewidując, że liczba ludności w 2050 roku może osiągnąć 9 miliardów, Komisja przeanalizowała "Program Działania" wydany przez Międzynarodową Konferencję nt. Zaludnienia i Rozwoju, zaaprobowany przez ONZ w 1994 roku.
Za optymistyczną fasadą zatroskania o poziom życia rozwiniętych społeczeństw, kryła się jednak znacznie ciemniejsza, złowieszcza agenda. Do pełnych nadziei stwierdzeń wcześniejszych dokumentów ONZ zaczął się wkradać nowy język.
Najważniejszym elementem tego programu było „zdrowie seksualne i reprodukcyjne i związane z nim prawa” – terminologia, pod którą wiele organizacji pozarządowych i komitetów ONZ promuje aborcję; jednocześnie byłoby to wprowadzenie do dokumentów języka, który by mógł otworzyć drzwi dla ciągu żądań aktywistów homoseksualnych.
Jak ów Jeden Pierścień wykuty przez Saurona w czeluściach Góry Przeznaczenia, zaproponowany termin odsłaniał plan zasadniczy: „Jeden Pierścień by wszystkimi rządzić” i by wszystkich wciągnąć w ciemność. Przy zamianie słowa „pierścień” na „organizacja”, widmo Władcy Ciemności mogłoby zostać zastąpione przez „Planned Parenthood”, jedną z najbardziej aktywnych organizacji pozarządowych na posiedzeniu.
Zadziwiająco niewielu dostrzegło nadciągający koszmar. Abp Celestino Migliore, stały obserwator Stolicy Apostolskiej przy ONZ, zauważył, że „w sposób nieunikniony narzuca się wrażenie, iż [rosnące - pk] zaludnienie postrzegane jest jako przeszkoda do dalszego rozwoju społecznego i ekonomicznego”. Duchowny ostrzegł także, że Komisja „przedkłada kontrolę populacji i przymus wobec ubogich, by zaakceptowali ów punkt widzenia, nad działania zmierzające do rozwiązania problemów z edukacją, podstawową opieką medyczną, dostępem do wody, higieny i zatrudnienia”.
Armie ciemności były jednak mocne i wydawały się niezwyciężone. Chiny, Wielka Brytania, Brazylia, Federacja Rosyjska, Hiszpania i Niemcy – po nich można się było spodziewać promocji tego języka. Stany Zjednoczone, będące pod nową administracją w niewoli kultury śmierci, gotowe były użyć całej swej potęgi, by zapewnić panowanie „Planned Parenthood”. Wszystko wydawało się stracone.
Oto międzynarodowi giganci, liderzy ekonomii, rozwoju i technologii, byli pewni, że żadna przeszkoda nie stanie im na drodze.
Plan ujawniła w swoim przemówieniu Thoraya Ahmed Obaida, wiceszefowa Funduszu Ludnościowego ONZ. Przywoławszy światowy kryzys finansowy, zwróciła uwagę na wynikającą z niego trudność w utrzymaniu programów poprawy zdrowia i edukacji ubogich świata. „Kryzys finansowy grozi całkowitym fiaskiem tego z trudem wywalczonego postępu”.
Rozwiązanie miało zapewnić, „skierowanie większej uwagi na kwestie populacyjne, oraz przeznaczenie większych środków na wzmocnienie roli kobiet, na zdrowie reprodukcyjne, włączając w to opiekę zdrowotną nad matkami i planowanie rodziny”.
Przekładając to na język powszechnie zrozumiały, propozycja polegała na wpojeniu kobietom, że posiadanie dzieci jest niebezpieczne i zniewalające; w takim razie aborcja jest zdrowa i ma wyzwalający charakter. Nawet Zły Władca Mordoru nigdy nie próbował ukazywać swojego programu śmierci i zniewolenia ludzkiej rasy jako czegoś „pozytywnego” i „wyzwalającego”.
Obaid przypomniała komisji, że konferencja w Kairze uzgodniła, iż „każda osoba ma prawo do zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego”, i zachęciła Komisję „by dotrzymać obietnicy zapewnienia dostępu do zdrowia reprodukcyjnego do roku 2015”.
Wielkie narody przytakiwały i klaskały, jak Upiory Pierścienia, których wola od dawna była związana przez podstępnego władcę. Kultura życia przygotowywała się do przyjęcia jeszcze jednej porażki, kolejnej z wielu już poniesionych.
I wtedy nadeszła nieoczekiwana pomoc. Głos zabrał Iran i zaprotestował, stwierdzając iż zwrot „prawo do zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego” nie może zostać zastąpione frazą „zdrowie seksualne i reprodukcyjne i związane z nim prawa”.
Delegacja irańska podkreśliła, że ta fraza nigdy nie była włączona w żaden wynegocjowany w ramach ONZ dokument, i wezwała Komisję do powrotu do wcześniej uzgodnionego i starannie wynegocjowanego języka z oryginalnego „Programu Działania” z 1994 roku, który jest rozumiany jako nie dający podstaw do kreowania prawa do aborcji.
Natychmiast cztery kraje katolickie – Irlandia, Peru, Chile i Polska – poparły głos Iranu w kwestii użytych sformułowań. Był to raczej niezwykły sojusz, przypominający karłów i elfów przechodzących ponad podziałami, by walczyć przeciw wspólnemu wrogowi.
Chociaż wspólnota chrześcijańska i Iran różnią się w wielu kwestiach, otuchy dodawał widok poróżnionych narodów zgodnie współpracujących i rozmawiających ze sobą w obronie kultury życia.
I podobnie jak miało to miejsce we wspaniałej historii Tolkiena mówiącej o dziewięcioosobowej drużynie, to ci najmniejsi przynieśli ratunek. Jak owych czterech niepoddających się słabości hobbitów powieści Tolkiena, Stolica Apostolska (maleńkie, 104 akry liczące państewko – czyli ok. 7 ha – pk), Comoros (maleńka wyspa na północ od Madagaskaru), Santa Lucia i Malta dołączyły do drużyny, by przełamać dławiący oddech ucisk sił zła.
Te podobne do hobbitów państwa, których łączny produkt narodowy prawdopodobnie nie dorównuje budżetowi operacyjnemu „Planned Parenthood”, wypowiadały się głośno i z przekonaniem. Malta potępiała nieustanne próby ze strony Komisji, by rozszerzyć znaczenie zwrotu „zdrowie reprodukcyjne”, tak, aby zawierał on aborcję.
Delegatka z Santa Lucia, odnosząc się do istoty proponowanej terminologii podkreśliła, że w rozumieniu jej delegacji użyte zwroty nie mogą zagrażać prawu pracowników służby zdrowia do odmowy przeprowadzenia lub współudziału w aborcji ze względu na sprzeciw sumienia.
Jak to Galadriela powiedziała do Froda: „nawet najmniejszy może zmienić przyszłość”.
I tak, na samym końcu, tuż przed zamknięciem obrad, pierścień władzy został wrzucony z powrotem w ogień Góry Przeznaczenia, skąd przybył. Zwrot „zdrowie seksualne i reprodukcyjne i związane z nim prawa” został usunięty z tekstu.
W dniach powszechnego znieprawienia sumienia, ogromnych funduszy rządowych wspierających aborcję i inne znaki ciemności, maleńka grupa przyjaciół pokazała na posiedzeniu ONZ to samo, co bohaterowie Tolkiena wyszeptali w godzinie ciemności, a co Benedykt XVI głosi od jednego narodu do drugiego: „Wciąż jest nadzieja”.
Każdy dzień przynosi nowe znaki obecności Boga w moim życiu - nie tylko w modlitwie, ale w zwykłych szarych sprawach. W polityce, gospodarce, w mediach... W każdym z tych obszarów chce być obecny, chce zbawiać. I dlatego codziennie szukam znaków Jego miłości, znajduję i potwierdzam - On jest po naszej stronie, nawet wtedy, gdy my nie chcemy być po Jego stronie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz