Jedna awaria internetu i zaczęły się problemy. Transmisje ze spotkań z Ojcem św. były możliwe właśnie dzięki przekazowi internetowemu. Co prawda różne stacje telewizyjne (zwłaszcza katolicka EWTN) transmitowały wizytę Papieża, ale nie miałem do nich dostępu. Pozostawało opierać się na opowieściach uczestników (na szczęście byli tacy w pobliżu) i liczyć na naprawę łącza.
W piątek Benedykt XVI przybył do Nowego Jorku i uczestniczył w dwóch spotkaniach: w synagodze (po raz pierwszy papież wszedł do amerykańskiej synagogi) i w modlitwie ekumenicznej. Oba spotkania przebiegały w niezwykle serdecznej atmosferze, we wzajemnej otwartości i szacunku. Uwagę moja zwrócił nacisk z jakim Benedykt XVI wezwał przedstawicieli innych wyznań chrześcijańskich do wiernego świadectwa Chrystusowi. "Dziś świadkowie są potrzebni jak nigdy" - powiedział.
Sobota była bardzo ważnym punktem w programie papieskiej pielgrzymki do USA. Przed południem Msza św. w katedrze św. Patryka, która zgromadziła duchownych i zakonników. W jednym z poruszonych podczas homilii wątków Ojciec św. powiedział, że choć Kościół jest postrzegany jako instytucja pełna zakazów i ograniczeń, prawda o nim jest inna. Porównał Kościół do witraży nowojorskiej katedry. Z zewnątrz wydają się ciemne i nieatrakcyjne. Jedynie od środka można zobaczyć ich piękno. Podobnie i piękno Kościoła mogą dostrzec w pełni tylko ci, którzy są wewnątrz. Zachęcił do odnowienia ducha wiary i wierności powołaniu.
Po południu Ojciec św. przybył do Seminarium św. Józefa i tam odbyło się spotkanie z młodzieżą, duchowną i świecką, seminarzystami, studentami. Około 8-9 tysięcy młodych ludzi zgromadziło się w ogrodach seminaryjnych, by słuchać Papieża. I rzeczywiście słuchali, zresztą z wzajemnością. Dało się odczuć tego samego ducha młodości, tę samą atmosferę, znaną ze spotkań Jana Pawła II z młodzieżą. Papież mówił o modlitwie, jako o fundamencie wiary. W pewnym momencie powiedział: "Okazjonalna relacja z Chrystusem nie wystarczy. On chce z wami dzielić relację głęboką, intymną, stałą..." Dostał za to brawa.
Niedziela była dniem ostatnim. Rano symboliczna wizyta w "Strefie Zero", czyli miejscu, gdzie do 11 września 2001 roku stały dwie wieże World Trade Center. Papież przybył około 10 rano, ukląkł i długa chwilę modlił się w milczeniu. Potem zapalił paschał i odmówił modlitwę za tych, którzy tam zginęli i za tych, którzy ich ratowali. Chwilę porozmawiał z kilkorgiem z ocalałych z katastrofy i odjechał. W milczeniu - to milczenie było niezwykle przejmujące, niezwykle wymowne.
Po południu Msza św. na stadionie Jankesów. Wypełniony po brzegi obiekt zgromadził przedstawicieli praktycznie wszystkich amerykańskich diecezji. Chętnych było tak wielu, że losowano, kto może w tym wydarzeniu uczestniczyć. I znowu, Ojciec św. mówi o wierze, o wyzwoleniu w Chrystusie, o nadziei, która płynie ze spotkania z Nim, łasce, która umożliwia przezwyciężenie skandali i nawrócenie z popełnionych grzechów. W czasie modlitwy wiernych miły "polski akcent" - modlitwa o pokój odczytana była w naszym języku.
Wieczorne pożegnanie z Benedyktem XVI na lotnisku Kennedy'ego było równie krótkie, co wzruszające. Papieża żegnał wiceprezydent USA Dick Chenney i ...kilka tysięcy ludzi, któzy co chwila przerywali wystąpienia obu mężów oklaskami.
Mówiąc krótko, jestem przekonany, że jak mało która wizyta Papieża w jakimkolwiek kraju, ta miała ogromne znaczenie. Jeśli już ją porównywać do jakiejkolwiek z pielgrzymek Jana Pawła II, powiedziałbym, że można przywołać 1979 rok i wołanie z Placu Zwycięstwa o Ducha, który odnowi oblicze tej ziemi. Mam nadzieję, że podobne znaczenie będzie miała wizyta Benedykta XVI w USA w kwietniu 2008.
Każdy dzień przynosi nowe znaki obecności Boga w moim życiu - nie tylko w modlitwie, ale w zwykłych szarych sprawach. W polityce, gospodarce, w mediach... W każdym z tych obszarów chce być obecny, chce zbawiać. I dlatego codziennie szukam znaków Jego miłości, znajduję i potwierdzam - On jest po naszej stronie, nawet wtedy, gdy my nie chcemy być po Jego stronie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz