W USA zniesiono podobno (nie udało mi się tej informacji potwierdzić, ale pochodzi z dobrego źródła) zakaz stosowania aparatury wykrywającej policyjne radary. Tzw. antyradary można kupić w niemal każdym większym sklepie z elektroniką. Oczywiście są różne modele, o różnej cenie uzależnionej nade wszystko od czułości (czyli zasięgu) i rodzaju wykrywanych fal.
W Polsce (i niemal wszystkich krajach europejskich) antyradary są zabronione. W gruncie rzeczy zakaz jest martwy, bo kierowcy naleźli sposób na inne wykrycie radarów - CB-radia. Dawniej używali ich napaleni radiowcy, potem (głównie pod wpływem amerykańskiego kina drogi, jak mniemam) - kierowcy ciężarówek. Dziś używają ich niemal wszyscy, w tym sensie przynajmniej, że wśród użytkowników są kierowcy wszelkich zawodów i rodzajów samochodów.
Każdy może sprawdzić, że jazda zgodna z przepisami trasą nr 17 Lublin-Warszawa (140 km) zajmie ok 2,5 godziny, o ile tylko nie ma zbyt wielkiego natężenia ruchu, zwłaszcza w okolicy ronda w Kołbieli oraz na ostatnich kilometrach za Zakrętem. Tą trasą jeżdżą niezwykle popularne busy. Zdarza się im zatrzymać tu i ówdzie by zabrać, lub wysadzić pasażerów, a jednak rzadko kiedy jadą dłużej niż 2 godziny i 15 minut. Regularnie byłem przez nie wyprzedzany. Sam też słyszałem - jadąc jako pasażer - wymianę zdań z innymi kierowcami na temat aktywności policji.
Cóż złego, może ktoś zapytać, w wymianie informacji o policjantach stojących na czatach? Cóż złego w korzystaniu z antyradarów?
Nic. Problem nie jest w posiadaniu CB-radia ani aparatury wykrywającej policyjne radary. Problem jest w motywach i sposobie ich wykorzystania. Nie da się ukryć, że głównym powodem instalacji CB-radia w samochodach osobowych i ciężarówkach i jedynym powodem korzystania z antyradarów jest chęć uniknięcia kary za przekroczenie prędkości. Jadący zgodnie z przepisami nie potrzebują ani antyradarów, ani radia CB. I tu dochodzimy do kluczowego pytania: cóż jest złego w szybkiej jeździe?
Odpowiedź jest równie oczywista, co dla miłośników szybkiej jazdy niesatysfakcjonująca. Szybka jazda - dla potrzeb niniejszego felietonu tym terminem określam jazdę z prędkością większą, niż dozwolona przez przepisy - naraża ludzkie życie i zdrowie na niebezpieczeństwo, zarówno życie i zdrowie kierowcy, jego pasażerów jak i innych użytkowników drogi. Zasad fizyki nie da się oszukać. Czas reakcji kierowców i pieszych na wykryte zagrożenie jest wartością stałą. Możliwość uniknięcia kolizji maleje w postępie geometrycznym wraz ze wzrostem prędkości. Innymi słowy, im szybciej się porusza samochód, tym mniejsze są szanse, by uniknąć nieszczęścia w wypadku niespodziewanych komplikacji na drodze.
Pomiary prędkości przez policję i postawione na stałe radary nie są w stanie zmusić krnąbrnych kierowców do przestrzegania przepisów, tak jak wychowawca kolonijny nie jest w stanie zmusić dzieci i młodzieży do przestrzegania ciszy nocnej na koloniach. Policja chce uczyć mądrego i odpowiedzialnego korzystania z samochodu. Próby przechytrzenia policji w zasadzie nie różniłyby się niczym od ściągania na klasówce, gdyby nie to, że wśród skutków ściągania rzadko kiedy występują śmiertelne wypadki. A nadmierna prędkość, utrwalona przez zarozumiałą pewność siebie kierowcy zabezpieczonego przed policyjnym radarem, już do niejednej śmierci doprowadziła.
Narażanie siebie i innych na kalectwo i śmierć - tak przez bezmyślne, jak i umyślne przekraczanie dozwolonej prędkości - jest wyrazem nieodpowiedzialności i braku miłości bliźniego. Oznacza to, że jest działaniem grzesznym, i im bardziej jest to działanie rozmyślne, tym grzech jest poważniejszy. Podobnie na ciężar grzechu ma osoba sprawcy, zgodnie z zasadą, że komu więcej dano, od tego więcej wymagać się będzie. Dlatego szczególnie lekcję o odpowiedzialności na drodze powinniśmy odrobić my, których zadaniem jest być światłem świata: chrześcijanie, a wśród chrześcijan - księża, tym bardziej, że zbyt często otacza ich (nas) przedziwne przekonanie o moralnej wyższości i nietykalności. Powiedzmy sobie szczerze, antena CB na dachu samochodu jest świadectwem naszej nieodpowiedzialności, naszego braku szacunku dla ludzkiego życia. Brzmi to może melodramatycznie, ale takie są fakty i taka ich ocena moralna.
Każdy dzień przynosi nowe znaki obecności Boga w moim życiu - nie tylko w modlitwie, ale w zwykłych szarych sprawach. W polityce, gospodarce, w mediach... W każdym z tych obszarów chce być obecny, chce zbawiać. I dlatego codziennie szukam znaków Jego miłości, znajduję i potwierdzam - On jest po naszej stronie, nawet wtedy, gdy my nie chcemy być po Jego stronie...
4 komentarze:
Witam
Szkoda, że Ksiądz nie napisał ilu ludziom CB Radio uratowało życie, badź też pomogło uniknąć kłopotów. Uważam, że wrzucanie wszystkich z anteną na dachu do jednego worka i klasyfikowanie ich jako "nieodpowiedzialnych" jest zbytnim uproszczeniem.
Pozdrawiam
Marcin Igras
Witam ponownie
Znalazłem na FF ciekawe zdanie Księdza: "Nie jestem jednak sędzią i tej postawy staram się unikać jak ognia"(24.06.2008 20:06). Z całym należnym szacunkiem Księze, ale czy uogólnianie dotyczące kierowców z anteną CB na dachu nie jest ich osądem? Niech mi Ksiądz wierzy, że w gronie moich znajomych jest spora liczba osób używających tego typu sprzętu właśnie nie do łamania przepisów prawa. Myślę, że takich osób jest znacznie więcej. I to właśnie ze względu na nich unikałbym uogólnienia.
Pozdrawiam
Marcin Igras
Unikam osądzania, ponieważ oceniając czyn jako niedobry, nie przekładam tej oceny na sprawcę. Ocena czynu nie jest osądzaniem, przynajmniej w biblijnym rozumieniu tego słowa.
Co do uogólniania - opieram się na swoim doświadczeniu jako kierowcy. Jakoś zadziwiającą zbieżnością jest połączenie tego, jak wyposażone samochody jeżdżą z jaką prędkością. Nie wiem, jaki procent z tych wyposażonych w CB-radio jedzie zgodnie z przepisami, ale wiem, że zdecydowana większość z samochodów mnie wyprzedzających, dysponuje tym sprzętem.
Nie mam wątpliwości, że jest wielu kierowców, którzy jeżdżą zgodnie z przepisami. Być może wielu z nich korzysta z CB-Radia. Zapewne wielokrotnie radio CB zostało wykorzystane, by ratować ludzkie życie. Świetnie. Tylko, że nie o tym jest ten felieton. Ten felieton jest o motywach, dla których wielu kierowców sięga po radio. Jest o moralnym wymiarze Kodeksu Ruchu Drogowego.
CB-Radio nie jest narzędziem złym. W gruncie rzeczy żadne narzędzie nie jest złe samo z siebie. Problem leży w sposobie wykorzystania danego narzędzia. I moje (a także wielu policjantów, z którymi miałem przyjemność rozmawiać) doświadczenie mi pokazuje, że z motywacją i praktyką użycia CB-Radia jest problem, podobnie jak ze sposobem, w jakim w ogóle wykorzystuje się samochody. Ale to już dyskusja na kiedy indziej.
Dziękuję za sprostowanie, bo po przeczytaniu Księdza felietonu poczułem się zaszufladkowany jako "nieodpowiedzialny".
Prześlij komentarz