czwartek, 12 czerwca 2008

Tolerancja

Kilka dni temu zajrzałem na strony internetowe "Rzeczpospolitej", gdzie wielkimi literami wytłuszczone było, iż p. Premier powiedział, że z postulatami Parady Równości "każdy przyzwoity człowiek się zgadza". W samym artykule okazało się, że do tego zdania należałoby wprowadzić malutką poprawkę: mianowicie, że przyzwoity człowiek zgadza się "z wieloma postulatami". Osobiście uważam, że jeśli się już zgadza, to raczej z niektórymi, niż z wieloma...
Swoją drogą, myślę, że z punktu widzenia rzeczonej parady, i tak nie spełniam kryteriów przyzwoitego człowieka. Popieram postulat tolerancji, ale samą tolerancję rozumiem zupełnie inaczej. Dla mnie tolerancja, oznacza przyjęcie do wiadomości, że są pewne rzeczy, które mi się bardzo nie podobają, ale których zmienić nie mogę. Toleruję to, bo nie mam na to wpływu, ale nie akceptuję jako dobrego i z całą pewnością nie popieram w żaden pozytywny sposób. Nie sądzę, by uczestnicy Parady myśleli podobnie.
A swoją drogą, pewność z jaką różni politycy (boć przecie p. D. Tusk wyjątkiem tu nie jest) określają granice przyzwoitości w życiu publicznym w ogóle, a politycznym w szczególności, budzi u mnie niejakie zdziwienie, jako że poziom przyzwoitości w życiu publicznym pozostawia ogromnie wiele do życzenia. Ale cóż, oni wiedzą lepiej...
No więc ja się zgadzam na tolerancję, ale nie na dyktat homoseksualnej czy ateistycznej mniejszości. Zgadzam się na wzajemną życzliwość i szacunek i domagam się go w stosunku do ludzi wierzących. Jeśli zaś chodzi o równe traktowanie, poproszę o jasne sprecyzowanie, o co w tym wszystkim chodzi, gdyż całkowita równość jest niemożliwa. Chociaż... Zrezygnujmy z podziałów na rozróżnienia dyscyplin sportowych dla kobiet i mężczyzn. Zrezygnujmy też z rozróżnień czasu przejścia na emeryturę. Pamiętam, że kiedy tylko ktoś na ten temat wspomniał, podniosły się protesty... Proszę zatem bez pustych sloganów! Zdefiniujmy sobie pojęcia, bo inaczej całą dyskusja będzie bezprzedmiotowa. A może już taka jest? Może mówienie o przyzwoitości i byciu przyzwoitym człowiekiem to po prostu pustosłowie?
Na marginesie niniejszego rozważania chciałbym dodać jeszcze jedną uwagę. Przyzwoitość to nie tylko bardzo niejasne określenie, ale też określenie bardzo niskich lotów. Uważna lektura Pisma świętego i pism Ojców Kościoła pokazuje, że nie o przyzwoitość w życiu chrześcijańskim chodzi, a o świętość, a więc o radykalne opowiedzenie się za Bogiem i Ewangelią.
Trzeba zatem zapytać siebie nie tyle, czy postulaty Parady Równości mieszczą się w granicach przyzwoitości, ale czy dadzą się pogodzić z wzorem świętości ukazanym w Chrystusie. Bo świętość to nie przywilej dla nielicznych, ale obowiązek nas wszystkich, którzyśmy przyjęli chrzest, którzyśmy otrzymali namaszczenie Duchem Świętym w sakramencie bierzmowania, którzy karmimy się Eucharystią. To obowiązek płynący z daru Bożej miłości, i z wypełnienia tego obowiązku będziemy rozliczeni.

Brak komentarzy: