Z pochodzenia jestem warszawiakiem, więc dziwić nie może, że sprawy rodzinnego miasta są mi bliskie. Zwłaszcza żoliborskie. Dziś przeczytałem, że z powodu absolutnie koniecznego remontu zamknięto przejazd nad torami (jedno z nielicznych połączeń Żoliborza ze "światem") i puszczono objazd między blokami, jednocześnie zabierając mieszkańcom miejsca na parkowanie ich samochodów. Miała być zastępcza kładka w miejsce remontowanego wiaduktu, ale ekolodzy protestowali, urzędnicy się nie spieszyli, stary wiadukt się rozpadł i teraz trzeba było koniecznie puścić samochody objazdem.
Ludzie się wściekli, czemu wcale się nie dziwię. Bo niestety nadal w Polsce tak jest, że trzeba, by w danej okolicy mieszkał ktoś odpowiednio ważny, by coś drgnęło w infrastrukturze. Nie może być jednakże zbyt ważny, bo wtedy takie drobiazgi jak korki i tak go nie będą dotyczyć...
Tak sobie myślę, że w Wielkim Poście przydałby się post od głupoty. I od krótkowzroczności. I od bylejakości. I najlepiej, by taki post od miernoty trwał cały Boży rok.
Każdy dzień przynosi nowe znaki obecności Boga w moim życiu - nie tylko w modlitwie, ale w zwykłych szarych sprawach. W polityce, gospodarce, w mediach... W każdym z tych obszarów chce być obecny, chce zbawiać. I dlatego codziennie szukam znaków Jego miłości, znajduję i potwierdzam - On jest po naszej stronie, nawet wtedy, gdy my nie chcemy być po Jego stronie...
3 komentarze:
Kieniu, a myślisz, że tylko Żoliborz się wsieka? Pół Warszawy jest przez to zablokowane
Tym gorzej świadczy o Ratuszu, jeśli się tym nie przejmują. A że Warszawa stoi, mnie nie dziwi, bo w Stolicy wystarczy zamknąć jakąkolwiek ulicę, by pojawiły się korki, a blokada na którejkolwiek arterii oznacza zatrzymanie ruchu niemal wszędzie. Taki life... I się to nie zmieni, jak długo urzędnicy będą lekceważyć interes mieszkańców. Poczekamy zatem długo na nowe mosty, nowe linie tramwajowe, metro itd.
Tak sobie myślę, że łatwo mi wejść w pokusę szukania kluczy do cudzych podwórek, by zrobić tam porządek, ale strasznie mnie wpienia, gdy to ktoś inny włazi na moje podwórko ze swoimi pomysłami. I właśnie dlatego Pan Bóg pozwala na jedno i drugie, bym się nawrócił i najpierw sprzątnął u siebie. I może niekoniecznie zajmował się innymi, zwłaszcza, gdy sobie tego nie życzą...
A że bezmyślność urzędnicza mnie dobija, nic na to nie poradzę. I gdy sobie uświadamiam, że lekką ręką zaakceptowali, że horror komunikacyjny na Żoliborzu będzie trwał dwa lata, to mnie aż mdli.
Ale, jak to ująłeś z właściwą sobie celnością - ja mam rację i Ty masz rację. Trzeba się nawracać na własnym podwórku najpierw.
Prześlij komentarz