Dzisiejsza Liturgia Godzin przyniosła między innymi taki fragment Księgi Hioba:
"Gdy będziesz miał wierne serce, do Niego wzniesiesz swe ręce, gdy odsuniesz dłonie od występku i nie ścierpisz grzechu w namiocie - to głowę podniesiesz: bez winyś; staniesz się mocnym, bez lęku. Cierpienie twe pójdzie w niepamięć, jak deszcz miniony je wspomnisz. Życie roztoczy swój blask jak południe, mrok się przemieni w poranek. Pełen nadziei, ufności, odpoczniesz bezpiecznie strzeżony. Nikt nie zakłóci spokoju, a wielu ci będzie schlebiało. Lecz oczy występnych osłabną, nie znajdą dla siebie schronienia, ufność ich - wyzionąć ducha". (Hi 11,13-20)
Ten fragment prezentuje bardzo powszechne przekonanie (swoją drogą skomentowane nieco później w tej samej księdze - por. 42,7), że Boże błogosławieństwo objawia się (jeśli nie utożsamia) z pomyślnością ekonomiczną, zdrowiem, sukcesem, spokojem... Listę można byłoby ciągnąć długo. Z kolei wszelkie niepowodzenie, choroba, nieszczęście są karą za grzechy. Właśnie z tego powodu ludzie czasem pytają: "Za co mnie to spotkało?" Na tej samej logice opierała się pamiętana zapewne przez niektórych toczona na początku lat 90. dyskusja, czy AIDS nie jest przypadkiem karą za grzechy.
Nie jest. Bóg, choć jest sędzią sprawiedliwym, który dobro wynagradza a zło karze, nie posługuje się w moim przekonaniu narzędziem "porażki" dla upokorzenia grzesznika ani sukcesem, dla okazania zadowolenia z dobrego życia człowieka sprawiedliwego. Sprawiedliwość Boga objawia się w dziele zbawienia w Jezusie Chrystusie, które - jeśli nie jest przyjęte - pozostawia człowieka w stanie poza życiem wiecznym.
Właśnie w osobie Jezusa Chrystusa Bóg pokazał, jak traktuje grzesznika: przebacza mu. Jednocześnie pokazał, że bycie człowiekiem sprawiedliwym, świętym, nie zabezpiecza przed cierpieniem; przeciwnie właśnie sprawiedliwy jest zaproszony do tego, by ponieść grzechy innych i uczestniczyć w dziele odkupienia.
Bóg jest po stronie człowieka, ale czy człowiek jest tym zainteresowany? Czy człowiek chce być po stronie Boga? Bo być po stronie Boga oznacza podążyć za Nim Jego śladami, także na Golgotę. Zmartwychwstanie będzie dopiero potem...
Każdy dzień przynosi nowe znaki obecności Boga w moim życiu - nie tylko w modlitwie, ale w zwykłych szarych sprawach. W polityce, gospodarce, w mediach... W każdym z tych obszarów chce być obecny, chce zbawiać. I dlatego codziennie szukam znaków Jego miłości, znajduję i potwierdzam - On jest po naszej stronie, nawet wtedy, gdy my nie chcemy być po Jego stronie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz