Polski naukowiec otrzymał Nagrodę Templetona, najwyższą finansowo nagrodę w świecie nauki, przyznawaną za przerzucanie mostów pomiędzy nauką a religią. Przekazał ją na budowę Centrum Kopernika w Krakowie. Ma jednak pecha, bo chociaż jest fizykiem i astronomem, jest też teologiem i - "co gorsza" - księdzem. Zamiast się więc naród cieszyć, zamiast mu gratulować, zaczyna zgodnie z prastarą polską tradycją bezinteresownej zawiści rzucać wyzwiska i obelgi. I oczywiście (jakże bardzo kochany w takich sytuacjach jest Urząd Podatkowy) przypomina się profesorowi o obowiązku uiszczenia stosownego podatku. Zgodnie z prawem - 40%.
Sytuacja jest prosta jak kolczasty drut w kieszeni: jeśli Minister Finansów zwolni ks. Hellera z obowiązku opłacenia podatku, będzie się mówiło o nadzwyczajnym traktowaniu Kościoła. Jeśli go nie zwolni - cóż, albo pójdzie do więzienia za malwersacje finansowe, albo Centrum Kopernika będzie uboższe o te 1,5 mln zł podatku.
Powiedzmy sobie szczerze - cała historia z tym podatkiem to połączenie pazerności, zawiści i jakiejś antykatolickiej fobii. Nie pierwsze i nie ostatnie, niestety.
Każdy dzień przynosi nowe znaki obecności Boga w moim życiu - nie tylko w modlitwie, ale w zwykłych szarych sprawach. W polityce, gospodarce, w mediach... W każdym z tych obszarów chce być obecny, chce zbawiać. I dlatego codziennie szukam znaków Jego miłości, znajduję i potwierdzam - On jest po naszej stronie, nawet wtedy, gdy my nie chcemy być po Jego stronie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz