czwartek, 5 czerwca 2008

Głodnych nakarmić czyli bliższa ciału koszula

Miłosierdzie wobec potrzebujących, pomoc udzielana tym, którzy sami sobie pomóc nie mogą, niemal zawsze były miarą moralnej klasy społeczeństwa. Kiedy napisałem to zadanie, w pierwszej chwili chciałem je zawęzić do krajów i kultur inspirowanych wiarą chrześcijańską. Chwila zastanowienia kazała mi to przekonanie zweryfikować. Niemal każda religia (piszę "niemal", choć nie pamiętam religii, która by wspierała podejście odmienne) traktowała i traktuje pomoc potrzebujących jako działanie dobre i pożądane. Co więcej, zarówno chrześcijaństwo, jak i judaizm i islam wręcz nakazują troskę o biednych.
Mimo swoistej dyktatury ateizmu, usiłującego wyrugować wszelkie przejawy życia religijnego ze sfery publicznej, to pochylenie się nad ubogimi wciąż zdaje się mieć swoje miejsce w świecie. Przynajmniej oficjalnie. Obrady Organizacji ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) w Rzymie pokazują, że faktyczna otwartość na potrzebujących jest znacznie mniejsza od deklarowanej.
Bogaci nie chcą zrezygnować ze swego bogactwa. Trudno zrezygnować z beztroskiego, dostatniego życia. Bliższa jest ciału koszula. Łatwiej jest się zajmować rosnącymi cenami paliwa i wysokością podatków we własnym kraju, niż tysiącami głodujących w krajach Trzeciego Świata. Dlatego trudno się dziwić, że uczestniczący w obradach politycy, zamiast o globalnym rozwiązaniu problemu głodu, mówili przede wszstkim o problemach nękających ich własne kraje. Jako żywo, przypominało to dialog, w którym na wiadomość o śmiertelnej chorobie jednego z rozmówcy, ktoś odpowiada: "ja też mam katar".

Osobną kwestią jest pytanie, jak rozwiązać problem głodu w skali globalnej. Niewątpliwie jest to zagadnienie niezwykle skomplikowane. Nie chodzi bowiem wyłącznie o wyprodukowanie dostatecznej ilości żywności - to jest akura najmniejszy problem. Głodnych nie wystarczy nakarmić. Trzeba ich wyprowadzić ze strefy biedy, nauczyć odpowiedzialności za siebie, umożliwić im rozwój gospodarczy i społeczny... Ubóstwo jest zatem zagadnieniem znacznie szerszym, niż tylko kwestią niedoborów określonych dóbr. Niemniej, bez woli podzielenia się wiedzą, technologiami i zasobami, a więc bez rezygnacji przez wszystkich możnych z części ich (naszego) stanu posiadania, o zmianie status quo mowy nie ma i być nie może.

Brak komentarzy: