sobota, 7 czerwca 2008

Z czym się zgadza przyzwoity człowiek?

Wedle tytułu w "Rzeczpospolitej" p. Premier powiedział, że z postulatami Parady Równości "każdy przyzwoity człowiek się zgadza". W samym artykule okazało się, że do tego zdania należałoby wprowadzić malutką poprawkę: mianowicie, że "z wieloma postulatami". Osobiście uważam, że raczej z niektórymi, niż z wieloma...
Swoją drogą, myślę, że z punktu widzenia rzeczonej parady, i tak nie spełniam kryteriów przyzwoitego człowieka. Popieram postulat tolerancji, ale samą tolerancję rozumiem zupełnie inaczej. Dla mnie tolerancja, oznacza przyjęcie do wiadomości, że są pewne rzeczy, które mi się bardzo nie podobają, ale których zmienić nie mogę. Toleruję to, bo nie mam na to wpływu, ale nie akceptuję jako dobrego i z całą pewnością nie popieram w żaden pozytywny sposób. Nie sądzę, by uczestnicy Parady myśleli podobnie.

A swoją drogą, pewność z jaką różni politycy (boć przecie p. D. Tusk wyjątkiem tu nie jest) określają granice przyzwoitości w życiu publicznym w ogóle, a politycznym w szczególności, budzi u mnie niejakie zdziwienie, jako że poziom przyzwoitości w życiu publicznym pozostawia ogromnie wiele do życzenia. Ale cóż, oni wiedzą lepiej...

No więc ja się zgadzam na tolerancję, ale nie na dyktat homoseksualnej mniejszości. Zgadzam się na wzajemną życzliwość i szacunek i domagam się go w stosunku do ludzi wierzących. Jeśli zaś chodzi o równe traktowanie, poproszę o jasne sprecyzowanie, o co w tym wszystkim chodzi, gdyż całkowita równość jest niemożliwa. Chociaż... Zrezygnujmy z podziałów na rozróżnienia dyscyplin sportowych dla kobiet i mężczyzn. Zrezygnujmy też z rozróżnień czasu przejścia na emeryturę. Pamiętam, że kiedy tylko ktoś na ten temat wspomniał, podniosły się protesty... Proszę zatem bez pustych sloganów! Zdefiniujmy sobie pojęcia, bo inaczej całą dyskusja będzie bezprzedmiotowa. A może już taka jest? Może mówienie o przyzwoitości i byciu przyzwoitym człowiekiem to po prostu pustosłowie?

Brak komentarzy: