O godzinie 10:25 Benedykt XVI przybył do Białego Domu, a ściślej rzecz ujmując – w ogrodach okalających prezydencką rezydencję (White House's South Lawn). Został uroczyście powitany przez prezydenta Georga W. Busha w obecności przynajmniej 9000 ludzi. Dziś w Waszyngtonie pełne słońce, ciepło – pogoda naprawdę fantastyczna na takie spotkanie. Po odegraniu hymnów Stolicy Apostolskiej i Stanów Zjednoczonych odbył się krótki pokaz musztry paradnej, po czym zebrani odśpiewali Ojcu świętemu gromkie „Happy Birthday” – Papież kończy dziś 81 lat. Jako prezent odśpiewane zostało „Modlitwa Pańska” przy akompaniamencie harfy.
Prezydent przywitał Ojca św. słowami „Pax tecum” i podziękował mu, że wybrał własne urodziny na wizytę w USA.
W swoim przemówieniu przyznał, że miarą wielkości jest to, jak traktuje się najsłabszych. Ameryka chce być wielka, chce swoje zobowiązanie realizować. Zwrócił następnie uwagę, że Stany Zjednoczone są od początku zbudowane na przekonaniu, że wszyscy ludzie rodzą się równi. Jest to kraj zbudowany na prawie naturalnym, zarazem nowoczesny, jak i głęboko religijny. To kraj szans dla wielu.
Zwracając się do Benedykta XVI, Bush stwierdził, że USA są otwarte na orędzie nadziei. Co więcej, potrzebują tego orędzia. Ameryka potrzebuje orędzia, że każde ludzkie życie jest święte (tu dostał brawa). Ameryka musi odrzucić relatywizm, wybrać prawdę i sprawiedliwość, aby wolność, którą się chlubi, mieć nie dla siebie tylko, ale dla wsparcia innych, słabych potrzebujących.
Benedykt XVI zaczął swoje przemówienie od przypomnienia, że jego wizyta przypada na szczególny moment. W tym roku Kościół katolicki obchodzi 200 rocznicę ustanowienia struktur kościelnych w Stanach Zjednoczonych. Zwrócił też uwagę, że katolicy stanowią znaczącą część narodu amerykańskiego i ze swego kraju są i mogą być dumni.
Papież swoją wizytę widzi jednak nie tylko jako odwiedziny Kościoła katolickiego. W programie są spotkania z przedstawicielami innych wyznań i religii, oraz przemówienie w ONZ.
Przechodząc bardziej do meritum swojego przemówienia, Ojciec święty zwrócił uwagę na fakt, że wiara religijna może i powinna być inspiracją dla rozumu. Przywołując myśl Jana Pawła II stwierdził, że wolność jest nie tylko darem, ale i wezwaniem do odpowiedzialności – wolność jest cnotą, zobowiązaniem do solidarności ze słabymi, do poświęcenia dla dobra wspólnego, i do sprawiedliwości. Jednocześnie zwrócił uwagę, że kiedy człowiek gubi prawdę, wolność traci swoje fundamenty. Dlatego polityka powinna być budowana na prawdzie. Dziś potrzeba globalnej solidarności jest większa niż kiedykolwiek. W życiu społecznym, w relacjach międzynarodowych potrzeba prawdy, wolności i sprawiedliwości. „God bless America!” – zakończył Ojciec święty.
Na zakończenie spotkania w ogrodach Białego Domu Chór Armii Stanów Zjednoczonych odśpiewał „Battle Hymn of the Republic” (to dobrze znany utwór z refrenem „Glory, glory Alleluia”), po czym prezydent Bush zaprosił swego Gościa na spotkanie w cztery oczy.
Każdy dzień przynosi nowe znaki obecności Boga w moim życiu - nie tylko w modlitwie, ale w zwykłych szarych sprawach. W polityce, gospodarce, w mediach... W każdym z tych obszarów chce być obecny, chce zbawiać. I dlatego codziennie szukam znaków Jego miłości, znajduję i potwierdzam - On jest po naszej stronie, nawet wtedy, gdy my nie chcemy być po Jego stronie...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz